poniedziałek, 28 stycznia 2013

Czy szary człowiek (everyman) ma potrzeby estetyczne?

Dusza i psyche, uczucia i emocje, cierpienie i wrażliwość. Zbiór tych właśnie przymiotów czyni człowieka, najbardziej skomplikowanym stworzeniem we wszechświecie. Podnoszą one również wartość życia ludzkiego. Życia, które nie jest i nie może być oparte jedynie na zaspokajaniu podstawowych potrzeb. 


Już ludzie pierwotni świadomi byli wyższości swego gatunku. Po dniu ciężkiej pracy fizycznej, odpoczywali oni, wpatrując się w to wszystko co ich otaczało. Siedzieli tak z zadowoleniem i pełnym uznaniem. Sprawiało im to radość i napawało wewnętrznym spokojem. Jednocześnie przeżycia te uzupełniały siły, niezbędne na kolejne dni. Rytuał ten był więc zupełnie nieświadomym przeżyciem estetycznym, w dniach przepełnionych walką o byt i przetrwanie.

Od zaczątków dziejów ludzkości, pragniemy pokarmu nie tylko dla ciała, ale i dla duszy. „Głodomory moralne i duchowe, są groźniejsze od tych fizycznych (…)” – usłyszałam te słowa w pewnym programie telewizyjnym i są one tak bardzo trafne. Znaczenie tych słów  można by rozszerzyć do poziomu plagi naszych czasów. Społeczności na całym świecie odczuwają głód, jednak tego głodu nie da się zaspokoić fast food’em. Pragniemy pokarmu, który nasycałby, delikatnie łechcząc nasze zmysły, niczym słodycze podniebienie.

Abraham Maslow, twórca psychologii humanistycznej, stworzył teorię hierarchii potrzeb człowieka. Ich lista prezentuje się następująco: potrzeby fizjologiczne, potrzeby bezpieczeństwa, przynależności i miłości, uznania i szacunku, samorealizacji, potrzeby wiedzy i rozumienia i wreszcie nasze potrzeby estetyczne, a więc potrzeba poczucia piękna. Mając więc na uwadze tę teorię, powróćmy do naszego „jaskiniowca”, który nie upolował nic do jedzenia, nie posiada własnej jaskini, a brak akceptacji plemienia naraża go na niebezpieczeństwo. Człowiek taki nie zazna spokoju, nie będzie też u niego miejsca na uczucia zadowolenia czy radości. Jest on bowiem skorumpowany przez troskę o podstawowe potrzeby, z którymi to zaspokojeniem ma problem.



Świat dwudziestego pierwszego wieku przepełniony jest takimi jaskiniowcami. Niezaspokojenie potrzeb pierwotnych, spija niesamowite zasoby naszej energii.. To sprawia, że widok piękna w naszym życiu jest przesłonięty niejako woalem z mgły, który uporczywie przesłania nam to, co najistotniejsze.

Jak zatem w takim otoczeniu, w takim świecie, odbierane są osoby oczekujące od życia czegoś więcej? Otóż ludzie, posiadający hobby, pasje czy zainteresowania, które ich pochłaniają, są niejednokrotnie postrzegani cynicznie, a niekiedy nawet bardzo krytycznie. Patrzy się na takie osoby ze zdziwieniem, z półuśmiechem a nawet z zażenowaniem. Widzi się w takich osobach szaleńców, dziwaków czy ludzi niedojrzałych po prostu. Ale czy w głębi serca nie jest to najprostsza forma zazdrości? Czy nie jest tak, że chcielibyśmy siedzieć teraz na miejscu tej osoby w operze i móc wznieść się ponad pragmatyzm życia? Chłonąć całym swym jestestwem piękno muzyki? Czy nie są godni podziwu ci, dla których dobra materialne są jedynie tą niezbędną częścią, potrzebną do życia? Czy to, że potrafią odnaleźć piękno, ktokolwiek ma prawo piętnować?

Tak naprawdę, każdy z nas poszukuje tego piękna. Chce je pochwycić nawet siłą, żeby choć na chwilę zaspokoić „głód duszy”, który uporczywie w nim krzyczy. W takiej sytuacji ulegamy zazwyczaj złudnym, ulotnym przyjemnościom, by choć na chwilę ukoić nasze niezaspokojone zmysły. Ujawniają się wtedy wszelkiego rodzaju nadużycia, takie jak alkoholizm, narkomania czy nimfomania. Dlaczego piękno jest postrzegane w sposób tak płytki i niegodny istoty myślącej, istoty która jest bogatsza od innych właśnie o duszę? I wreszcie, dlaczego ten poziom postrzegania rzeczywistości, jest dla większości społeczeństwa nie tylko dopuszczalny, ale nawet powszechnie akceptowany?

Głębia serca ludzkiego, jest niczym niezmierzony ocean, którym tylko księżyc może władać w pełni, jednocześnie nie robiąc mu krzywdy. Tylko on ma nad nim władzę. Jest bowiem jasny, ale nie oślepiający, jest świetlisty, lecz nie rażący, jest wreszcie ponad sklepieniem wód lecz w jakiś sposób tak bardzo bliski. Tak też jest z sercem. Tylko prawdziwe piękno jest w stanie ukołysać nasze zmysły. Piękno nie skażone brudem tego świata, niematerialne, które napełnia nas pokojem. Serc naszych bowiem nie zaspokoi przeciętność, od której zewsząd się roi. Zachwyca się ono tym, co nieuchwytne i tak jak morze, które próbuje dotknąć księżyca z niekończącą się nadzieją, tak my próbujemy dostąpić tego spełnienia.


Nie musimy więc być bogaci, żeby zaspokoić swoje potrzeby estetyczne. Wystarczy, że tak jak człowiek pierwotny usiądziemy, aby „nałykać się” piękna, zewsząd nas otaczającego. Można zachwycić się tym, co najbliżej. Spróbować popatrzeć na słońce oczami dziecka, zafascynowanego i pożądliwie ciekawego świata. Wystarczy, że chociażby na chwilę wyjdziemy ze swej materialności, która przepełnia wszystkie zakamarki naszego życia i którą też poniekąd jesteśmy. Wystarczy pozwolić duchowi wspiąć się ku wyżynom błogości. Objąć oczami duszy wszystko wkoło i zewsząd emanować czystym człowieczeństwem. Być po prostu człowiekiem, albo AŻ CZŁOWIEKIEM..


Małgorzata Mołczan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Akceptuję regulamin zamieszczania opinii w serwisie i wyrażam zgodę na przetwarzanie przez Redakcję „GŁOS BIESZCZADZKI” moich danych osobowych dla celów związanych z zamieszczeniem mojej opinii w serwisie.
Redakcja „GŁOS BIESZCZADZKI”, informuje że zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy z dnia 29 sierpnia 1997r. o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, a ponadto Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych oraz ich poprawiania.