Otrzymaliśmy
kolejne zgłoszenie o szerokich nieprawidłowościach, tym razem w Gminie Czarna.
Szczegółowa wiedza, jaką podzielił się z nami nasz informator dotyczy nieprawidłowości
w projekcie pt. „Budowa siedmiu niezależnych sieci kanalizacyjnych w
miejscowości Czarna Góra”. Czynności w tej sprawie były prowadzone również w
Prokuraturze w Lesku i nie tylko. Prowadzone są również konsultacje z
Rzecznikiem Praw Obywatelskich.
Zgłoszone
nieprawidłowości
Niezgodności, które ujawnił nam nasz
informator jest co niemiara, m.in.:
- antydatowane decyzje i wnioski wcześniejszego Wójta,
- niszczenie wniosków przez gminę, ze względu na niedopuszczalność ich procedur,
- niszczenie map i ich fałszowanie,
- gmina złożyła wniosek dotyczący budowy 7 sieci, a Wójt wydał decyzję na 5 sieci, złączając 3 sieci w jedną i antydatując przy tym 2 wnioski,
- brak dokumentacji potwierdzających zmianę projektu
- 2005 - postępowanie administracyjne wszczęte i mimo zapewnień Wójta, nie został o nim poinformowany żaden właścicieli gruntów, na których miałaby zostać rozpoczęta w/w inwestycja.
- 2008 – postępowanie administracyjne wszczęto ponownie, dokumenty map fałszowane i poświadczające nieprawdę.
Posiadamy również szczegółową listę
sfałszowanych dokumentów i szereg innych informacji, wskazujących na szerokie
nieprawidłowości administracyjne.
Pozycja
Wójta Gminy Czarna: Marcina Rogackiego
W celu konfrontacji udzielonych nam
informacji udaliśmy się oczywiście w pierwszej kolejności do gospodarza Gminy Czarna, Wójta Marcina Rogackiego.
W temacie kanalizacji mieliśmy już okazję spotkać się z Wójtem Gminy Czarna, na
nie tak dawno temu przeprowadzonym przez TVP Rzeszów wywiadzie, dotykającym
problemu kanalizacji obszarów przyległych do Zalewu Solińskiego.
- W dalszym ciągu posiadamy projekt skanalizowania Czarnej Górnej,
aktualnie jest on w zawieszeniu od wielu lat, również przez wzgląd na liczne odwołania
do prokuratury. W związku z tym zawiesiliśmy ten projekt, przede wszystkim
jednak ze względów finansowych. Etapy finansowe tej inwestycji były za duże, i
próbowano ją przeprowadzić z nazbyt dużym rozmachem. Na razie nie ma dla nas programów,
z których moglibyśmy skorzystać. Nie wszystkie warunki, zwłaszcza liczebności
mieszkańców, jesteśmy w stanie spełnić. – mówi Wójt Gminy Czarna, Marcin Rogacki.
Przybliżyliśmy w pełni Wójtowi,
sprawę Interwencji z którą to się do niego zwróciliśmy. Fakt bowiem zatrzymania
projektu kanalizacji Gminy, nie jest korzystny również dla mieszkańców.
Większość ludzi stara się przyciągać turystów, a brak sieci kanalizacyjnej temu
nie sprzyja. Jakakolwiek zwłoka w tej sprawie, dodatkowo spowodowana swego
rodzaju konfliktem z mieszkańcami, jest niedopuszczalna.
- Przypuszczam, że w każdej gminie przy wykonywaniu jakiejś inwestycji:
czy budujemy kanalizację, wodociąg, drogę, zachodzi możliwość sprzeciwu
mieszkańców. Oby takich osób było jak najmniej.
Jednakże każdy ma prawo do tego, aby nie dopuścić do sytuacji w której
przez jego działkę przechodziłaby nitka wodociągu czy kanalizacji. My robimy
swoje jednak w tym momencie, kwestią dominującą są finanse. Nie ma za dużych
ruchów, jeżeli chodzi o tego typu inwestycję, żebyśmy mogli ją w ogóle z
własnych środków finansować. Właśnie kwestia finansowa jest tutaj bezsprzecznym
argumentem, który blokuje tę inwestycję. Dlatego idziemy póki co w stronę
przydomowych oczyszczalni. Nie mówimy w tym przypadku o Czarnej Górnej bo przy
projekcie jest zapis, że nie mogą wchodzić miejscowości w których już
rozpoczęto przygotowania czy realizację sieci kanalizacyjnej. – mówi Wójt,
Marcin Rogacki.
„Przyznajemy,
że brakuje dokumentów”
Prokuratura, niekończące się sprawy
wskazywania winnych i odwołania, fałszowania dokumentów, czy ich brak.
Rezultatem jest to, że od 2005 roku jeszcze nie podjęto żadnych działań w
związku z wdrażaniem w życie projektu kanalizacji. Od marca 2007 roku tematem
uzyskania pozwolenia na budowę kanalizacji zajmował się Adam Laszkiewicz, Podinspektor ds. budownictwa i utrzymania dróg.
-
Myśmy uzyskali zgodę na budowę pierwszego odcinka kanalizacji. Jednak w
momencie kiedy mieszkaniec się odwołał, do SKO w Krośnie to cała procedura została
zatrzymana z powodu uchylenia decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach (…) co
spowodowało automatyczne nieważność pozwolenia na budowę. Aby uzyskać z powrotem
decyzję środowiskową, to jest kwestia od 9 miesięcy do nawet 1,5 roku. W roku
2007, projekt był oddany wraz z opinią uzyskaną na wydziale uzgadniania
dokumentacji projektowych, na obecną
chwile minął termin ważności projektu, opinii (4 lata). Tworząc nową decyzję, nie uratowalibyśmy
projektu. – mówi Podinspektor, Laszkiewicz.
Z powyższego wynika, że środki które
przeznaczone były na inwestycję, a w związku z tym również na użytą w niej dokumentację,
zostały bezpowrotnie utracone. Z wypowiedzi wójta wynika, że niektóre z
dokumentów będzie można jeszcze wykorzystać, ale nie wszystkie. Nasuwa się więc
pytanie. Czy możliwym jest, że przez jedno odwołanie do prokuratury, projekt na
budowę kanalizacji został zablokowany?
- Były jakieś nieprawidłowości w decyzji środowiskowej, ale czy tak było
na pewno? SKO w Krośnie uchyliło decyzję na podstawie otrzymanych dokumentów,
nie wnikając czy ich na pewno nie było,
ani nie zwróciło się do innych instytucji. Były
też oskarżenia, że zniszczono je specjalnie. Ja się pytam: po co? Skoro
doprowadziło to do naszej klęski. Najpierw uzyskujemy decyzję, potem niszczymy
dokumenty i doprowadzamy do tego, żeby nam umorzono decyzję. Przyznajemy że brakuje dokumentów, część
znajdowała się w innych instytucjach do których zostały wystosowane. W naszych
zbiorach dokumentów brakuje postanowienia, które na pewno było ponieważ w innym
wypadku nie otrzymalibyśmy decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach zgody
realizacji przedsięwzięcia – mówi Podinspektor.
Zastanawiający jest również fakt, że
do tej pory wedle uzyskanych informacji, nikt oficjalnie nie zwrócił się do
wyżej wymienionych instytucji, po chociażby kopie dokumentacji, która przez
mieszkańców uważana jest za „zniszczoną”…
Nić
kanalizacji przecina działkę inwestycyjną
Interwencja spowodowana była, przede
wszystkim szkodą na jaką, po przeprowadzeniu projektu kanalizacji narażony
zostałby, jeden z mieszkańców Gminy Czarna. Szkoda wynikała ze zmian w
projekcie na budowę oczyszczalni ścieków w gminie. Otóż, pierwszy projekt
zakładał, że przez niewielki wycinek działki będzie przechodziła nić
kanalizacyjna. Natomiast wedle drugiego, poprawionego już projektu działki, nić
owa przebiega niemal przez jej środek. W związku z tym, że zakupiona ona
została przez właściciela, stricte pod inwestycję, jest to dla niego naprawdę
niekorzystna lokalizacja.
- Kanalizacja budowana
jest w taki sposób, by nawet teoretycznie nie blokowała właścicielowi
możliwości budowy. Przepisy ustawy jasno warunkują, że w konkretnej odległości
od drogi nie można wykonywać żadnych czynności. Inwestycja może blokować jedynie
możliwość zadrzewienia czy zakrzewienia. Natomiast wykonawca jest obowiązany
zwrócić lub przywrócić do stanu pierwotnego, by nie narazić właściciela na
straty. Więc nikomu nie chcemy blokować manewru jakichkolwiek inwestycji.–
mówi Adam Laszkiewicz, Podinspektor ds.
budownictwa i utrzymania dróg.
Na pewnym etapie rozmowy ukazaliśmy
obrazowo, problem projektu lokalizacji sieci kanalizacyjnej zgodnie z którym,
rzeczywiście nić kanalizacji przebiega przez znaczną część działki budowlanej.
Według Podinspektora, Laszkiewicza zgodnie
z przepisami o drogach publicznych, jedyną możliwością w chwili obecnej na
jakąkolwiek budowę na tej działce, jest „budynek
gospodarczy, który w każdym momencie można przenieść czy przestawić, czy też
ustawienie jakichś stoliczków”. Ustawa bowiem mówi, że krawędzie działki
muszą być w odległości 8 m. od drogi, a granica od sąsiada musi liczyć 4 m. W
przypadku kiedy mówimy o działce liczącej 12 m., to niewiele obszaru może być
przeznaczonego pod inwestycję.
Ponadto zaistniały również
podejrzenia, że prócz zaginięcia części dokumentacji, map również pieczątki na
nich, zostawały chronicznie „podrabiane”. W tej sprawie udaliśmy się do Mieczysława Darochy, Inspektora Powiatowego
Ośrodka Dokumentacji Geodezyjnej i Kartograficznej, którego to nazwisko niejednokrotnie
powiela się na owych mapach, m. in. PROJEKTU ZAGOSPODAROWANIA OCZYSZCZALNI
ŚCIEKÓW NR. 2 W M. CZARNA GÓRNA czy mapach SYTUACYJNO-WYSOKOŚCIOWYCH w celu
weryfikacji powyższych informacji.
- Projekty wykonywane są na mapach cyfrowych, a mapy te wydawane są można
by rzec w podwójnych częściach. Mapa wydawana jest w pliku, natomiast pieczątek
nie da się w pliku przesyłać. Wydaje się więc minimum mapy analogowej na
papierze i jeden egzemplarz cyfrowy. W związku z tym z oryginału skanuje się pieczątki
i przenosi na mapy numeryczne. Przychodzące do nas potem projekty, to minimum
trzy egzemplarze bądź więcej, są dodatkowo klauzurowane. Trwa weryfikacja
zgodności mapy cyfrowej z mapą oryginalną. Sprawdzamy czy projekt, który jest
nałożony przez tą mapę nie koliduje z innymi mapami. I to jest praca wykonywana
przez Zespół Uzgadniania Dokumentacji Projektowej. – mówi Inspektor,
Mieczysław Darocha.
Z informacji zasięgniętych u Inspektora Darochy wynika, że owo „kopiowanie i przenoszenie” pieczątek
jest zwyczajną praktyką wykonywaną przez geodetów. Natomiast istnieją sytuacje
wyjątkowe, takie jak urządzenia podziemne np. gaz czy wysokie przesyły linii
energetycznych, tam gdzie jest duże zagęszczenie. Natomiast w omawianym
przypadku nie było takiej potrzeby. Ten stan rzeczy wynika również z faktu, że „nie ma jeszcze takiej możliwości, żeby
wykonawca który robi mapę był w stanie wysłać mapę cyfrową z pieczątkami. Może
to być skan, ale w małych formatach, które nie zajmują za dużo pamięci. Ale tak
zeskanowany dokument jest trudniej geodecie zwymiarować”- dopowiada Pan Mieczysław.
Natomiast fakt, że pieczątka posiada
datę roku 2005, natomiast mapa pochodzi z 2009 roku również znalazł uzasadnienie.
Wedle słów Inspektora, mapy
numeryczne sukcesywnie tworzono w okolicach lat od 2002 do 2005. Były to mapy
wektorowe, które tworzono obrysowując je w odwzorowaniu programu. Ta praktyka
zakładała błąd od parunastu centymetrów do dwóch metrów, a więc na mapie
wielkości grubości kreski. W związku z tym rozbieżność dat w tym przypadku,
jest nieistotna ponieważ granice się nie zmieniły przez te lata.
- Istnieje oczywiście możliwość modernizacji, która jest żmudniejsza a co
za tym idzie kosztowniejsza. Wtedy wyliczamy powierzchnie nawet do 1 m2.
Wtedy powierzchnie te są w miarę zbliżone do rzeczywistych. Dokładność do tego
stopnia jest wtedy wystarczająca, że powierzchnie zbliżają się do realnej.
– mówi Inspektor, Mieczysław Darocha.
Potężny zasób dokumentacji, którą
posiada nasz informator mimo wszystko nie pozwala na precyzyjne ustosunkowanie
się w jednym materiale do całości. Można by jedynie wstępnie wnioskować, iż tak
naprawdę przypadek tego „konfliktu”,
nie miałby miejsca gdyby nie fakt, że strona w postępowaniu administracyjnym
(tutaj konkretnie projekt budowy kanalizacji w Gminie Czarna), została
pominięta. Fakt pominięcia interesów mieszkańca, jest przyczyną poważnych
zmagań prokuratorskich, którego końca nie widać.
By zminimalizować obszar niejasności
w tej kwestii, będziemy nadal interweniować.
Tekst:
Małgorzata Mołczan
Jacek
Makulski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Akceptuję regulamin zamieszczania opinii w serwisie i wyrażam zgodę na przetwarzanie przez Redakcję „GŁOS BIESZCZADZKI” moich danych osobowych dla celów związanych z zamieszczeniem mojej opinii w serwisie.
Redakcja „GŁOS BIESZCZADZKI”, informuje że zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy z dnia 29 sierpnia 1997r. o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, a ponadto Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych oraz ich poprawiania.