czwartek, 31 stycznia 2013

Ustawiają szlabany, bramy, przeciągają druty i zamykają na kłódkę GMINNE DROGI!

Podczas sesji Rady Gminy w dniu 28 września,  miały być przedstawione problemy związane z drogami,  których właścicielem jest gmina Czarna. Okazało się, że wiele osób „prawem kaduka” pozagradzało drogi gminne ustawiając na nich szlabany, bramy czy przeciągając druty, a przed sądem toczy się sprawa o zasiedzenie drogi gminnej. Z odczytanego podczas sesji protokołu Komisji Kierunków Rozwoju Gminy wynika, że jedna z dróg jest zagrodzona bramą zamykaną na kłódkę.

W dniu 14 września br w Czarnej został zawiązany Komitet Protestacyjny Mieszkańców i Sympatyków Bieszczad. Komitet protestuje przeciwko zawłaszczaniu, zasiedzeniu i zagradzaniu dróg gminnych i wiejskich.


Wśród celów jakie postawił przed sobą Komitet jest popieranie działań gminy służących jej rozwojowi oraz zwracanie uwagi władzom gminy na problemy jakie powstały w związku z coraz większą ilością gospodarstw agroturystycznych i pensjonatów. A także niemożnością korzystania przez gości i mieszkańców z dróg gminnych i wiejskich. W manifeście komitetu czytamy, że powołanie go jest konieczne ze względu na mnogość problemów, które nie są na bieżąco rozwiązywane.

Drogi opłacalną inwestycją

Wiemy, że turyści odwiedzający naszą gminę często narzekają na brak atrakcji . Zazwyczaj poza wizytą w dawnej cerkwi i galerii nie ma dla nich innych atrakcji. Gdyby na istniejących drogach nieużytkowanych przez rolników wytyczyć szlaki i zabudować odpowiednią infrastrukturę w postaci np. deszczochronów, gmina mogłaby przyciągnąć turystów, dla których Bieszczady coraz częściej kojarzą się z turystyką aktywną. Gdyby powstały szlaki z prawdziwego zdarzenia skorzystaliby z tego też mieszkańcy chcący aktywnie spędzać czas wolny. Nie trzeba przy tym wymyślać prochu, bo pozytywne przykłady są w kraju i –zwłaszcza –za granicą.

Śmiało można tutaj przywołać działanie chociażby Fundacji  Karpackiej m.in. z Dyrektorem Stowarzyszenia Berner Wanderwege (Berneńskie Szlaki Piesze) Bernhardem Schmidtem. Na ostatnim,  zorganizowanym  przez nich spotkaniu można się było dowiedzieć, że stowarzyszenie utrzymuje 60 000 km. pieszych szlaków turystycznych, a ta forma turystyki cieszy się powodzeniem  u co trzeciego Szwajcara. Szlaki prócz tego, że są ze sobą połączone, łączą się też ze szlakami na terenie innych regionów, tworząc razem jedną z największych sieci szlaków na świecie, które przyciągają co roku miliony turystów.  Miliony turystów to miliony franków.

 Po zapoznaniu  się z materiałami dotyczącymi ilości dróg na terenie gminy, a także z ich położeniem(można to zrobić na stronie  http://www.geoportal.pl/) Okazuje się ,że Gmina posiada tylko w Czarnej Górnej i Czarnej Dolnej drogi o powierzchni ponad 63 ha. Taki stan pozwala z powagą spojrzeć na problemy poruszone przez Komitet, bo w większości te drogi można wykorzystać na szlaki piesze, rowerowe i konne, co przyczyniłoby się do uatrakcyjnienia walorów naszej Gminy.


Historia niczym z filmu gangsterskiego, o tym jak grzybiarza goniono po drodze publicznej samochodem

Podczas ostatniej sesji Rady Gminy, ten drażliwy dla wielu temat został poruszony. Głos  w tej sprawie zabrał Pan Robert Bieniek mieszkaniec Rabego oraz członek komitetu. W ostrych acz rzeczowych słowach przedstawił problem dróg gminnych na terenie sołectwa Rabe. Przedstawił też listę z podpisami mieszkańców, którzy żądają od władz gminy natychmiastowego działania w sprawie przywrócenia dróg gminnych mieszkańcom i turystom. Wystąpienie R.Bieńka zrobiło wyraźne wrażenie na Wójcie zwłaszcza z tego powodu, że jak powiedział R.Bieniek jeśli sprawy będą się miały tak jak dotychczas, to Wójt nie ma co liczyć na głosy mieszkańców Rabego. „Wójt Gminy powinien dbać o mienie gminne, a on wręcz przeciwnie, nie robi nic, łamie prawo, nie realizuje własnych uchwał. Obowiązkiem gminy jest bronić mieszkańców ich interesów. To psi obowiązek! Nie będziemy na Pana głosować, jeżeli sprawa potoczy się tak dalej. W związku z założeniem Komitetu Protestacyjnego Mieszkańcy i Sympatycy Bieszczad zebraliśmy w tej sprawie ponad 100 podpisów.”
Wrażenie opuściło Wójta dopiero po wyjściu Roberta Bieńka i dopiero wtedy odważył się powiedzieć, że „nie będzie się odnosił do słów Pana Bieńka”
Następnie głos zabrał Pan Marcin Płocki, który w bardzo emocjonalnym wystąpieniu stwierdził ,że według prawa drogi publiczne wyłączone są z obrotu prawnego więc tocząca się sprawa w sądzie o zasiedzenie drogi gminnej jest sprawą bezprzedmiotowa, gmina jest na „bakier” z prawem,  Pan Płocki opowiedział też historię niczym z filmu gangsterskiego o tym jak grzybiarza goniono po drodze publicznej samochodem terenowym. Głos zabrała też Pani Danuta Kulon- Melzer prowadząca w Rabem znane gospodarstwo agroturystyczne stwierdzając, że droga której dotyczy spór o zasiedzenie,  powinna być dostępna dla wszystkich mieszkańców i turystów.
Wójt odnosząc się do zarzutu grodzenia dróg gminnych powiedział, że „zakupiono mapy dla każdego sołectwa, sołtysi winni być zabrać mapy i sprawdzić w terenie, które drogi są zagrodzone. Do chwili obecnej tylko Sołtys Żłobka wzięła mapę” Wyjaśnienia Wójta są niepoważne,  bo to gmina jest właścicielem dróg, a nie sołectwa i o majątek gminy dbać powinien Wójt.


Sprawa dróg gminnych zakończyła się połowicznym sukcesem Komitetu, bo radny Bogusław Borzęcki zgłosił wniosek o „udostępnienie wszystkich dróg gminnych do użytku” . Wniosek został jednogłośnie przegłosowany przy obecności 12 radnych. Problem jednak jest w tym, że Wójt nie ma obowiązku zajęcia się tym wnioskiem bo nie jest on przyjęty w formie uchwały, a poza tym nie dotyczył dróg wewnętrznych tzw. dojazdowych do pól. Tak więc problem pozostaje. Zwłaszcza, że problem zawłaszczania dróg gminnych poruszany był już wcześniej, przez radnego Stanisława Kochanowicza jednak jego wniosek   o udostępnieniu gminnych dróg do ogólnego dostępu dla mieszkańców gminy napotkał na niezrozumiały „opór” ze strony Urzędu Gminy.


Na portalu społecznościowym Komitetu Protestacyjnego Mieszkańców i Sympatyków Bieszczad, głos zabierają również ludzie nie związani z Gminą Czarna:
Drogi są dla ludzi. Nie po to je zrobiono, by je zamykać. Ważne to jest szczególnie w Bieszczadach, bo tu są duże odległości między ludźmi i miejscowościami. Na tyle duże, ze zdarza się nie dotrzeć na miejsce lub nie dotrzeć na czas. To stwarza różne niebezpieczeństwa, z zagrożeniem życia włącznie, o błądzeniu nie wspomnę. Dróg w Bieszczadach jest niewiele i nikt nie ma prawa ich zamykać. Ludzkiego prawa. Gdy mieszkałam na Przysłupiu Caryńskim, na początku lat 90-tych postawiono szlaban na jedynej drodze dojazdowej do schroniska, przy wypale. Wojny z urzędami nic nie dawały. Najskuteczniejsza okazała się siekierą, pożyczana od wypalaczy. Że bezprawie ? Prawo ma służyć ludziom, nie odwrotnie. Nie można zgadzać się na każdą bzdurę”

Krzysztof Franczak

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Akceptuję regulamin zamieszczania opinii w serwisie i wyrażam zgodę na przetwarzanie przez Redakcję „GŁOS BIESZCZADZKI” moich danych osobowych dla celów związanych z zamieszczeniem mojej opinii w serwisie.
Redakcja „GŁOS BIESZCZADZKI”, informuje że zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy z dnia 29 sierpnia 1997r. o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, a ponadto Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych oraz ich poprawiania.