„Ja
wierzę! Ja jestem przekonany, że on musiał przeżyć naprawdę coś ogromnego. Coś,
co nam ludziom zwykłym, jest niedostępne. Nie jesteśmy w stanie dojść do tego
etapu. Dlatego też nie jesteśmy w stanie zrozumieć jego sztuki. A on czegoś
dotknął, nie wiem czy to było cierpienie, czy to był strach czy ból. Dotknął
czegoś takiego, co dla nas ludzi zapatrzonych w telewizor i oglądających
„Taniec z gwiazdami” – jest czymś niewyobrażalnym. My nie jesteśmy w stanie
tego ogarnąć. Dlatego ta sztuka nie jest, aż tak popularna. Dlatego ludzie,
którzy znają Beksińskiego żyją na innym poziomie.” – mówi Daniel (27 l. Mława),
którego spotkałam pogłębionego w zadumie nad twórczością Z. Beksińskiego.
Młody mężczyzna,
student prawa przyjechał z Warszawy do sanockiego Muzeum Historycznego, które
posiada najbogatszą kolekcję dzieł artysty. Pozwoliłam sobie dla Państwa
podążać za nim, śledzić jego obserwacje, a jemu samemu towarzyszyć niczym cień
w trakcie samotnej wędrówki.
Zapraszam do wycieczki
z obiektywem PULSU BIESZCZADÓW!
Małgorzata Mołczan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Akceptuję regulamin zamieszczania opinii w serwisie i wyrażam zgodę na przetwarzanie przez Redakcję „GŁOS BIESZCZADZKI” moich danych osobowych dla celów związanych z zamieszczeniem mojej opinii w serwisie.
Redakcja „GŁOS BIESZCZADZKI”, informuje że zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy z dnia 29 sierpnia 1997r. o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, a ponadto Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych oraz ich poprawiania.