czwartek, 7 lutego 2013

„Nikt nie miał dotychczas do czynienia z taką sytuacją”. PODWÓJNE SAMOBÓJSTWO W SANOKU okiem Dariusza Lorantego - pierwszego w historii stołecznej policji koordynatora negocjacji





W temacie ostatnich tragicznych wydarzeń w Sanoku, postanowiliśmy prosić o komentarz Dariusza Lorantego. Jest to  nadkomisarz w stanie spoczynku. Pierwszy w historii stołecznej policji koordynator negocjacji i dowódca zespołu negocjatorów policyjnych. Współtwórca nowatorskiej koncepcji negocjacji policyjnych, jako elementu taktyki zwalczania przestępstw z zakresu terroru kryminalnego, wymuszeń rozbójniczych i uprowadzeń. Jest wykładowcą szkół wyższych, m.in. kierownik autorskich Studiów Podyplomowych Negocjacji Kryzysowych i Policyjnych w Wyższej Szkole Zarządzania Personelem w Warszawie. Współautor m.in. "Słownika wiedzy o policji" pod redakcją prof. dra hab. Konstantego Wojtaszczyka. Regularnie publikuje artykuły popularnonaukowe. Obecnie felietonista w "Focusie Śledczym". Biegły sądowy (pierwszy w polskim wymiarze sprawiedliwości) z zakresu negocjacji policyjnych i kryzysowych i przestępczości z zakresu terroru kryminalnego, mediator ds. karnych przy Sądzie Okręgowym dla m. Warszawy. W marcu ukaże się książka będąca wywiadem- rzeką z D. Lorantym autorstwa Alka Majewskiego.



PULS BIESZCZADÓW - Czy kiedykolwiek spotkał się Pan z taką sytuacją, jaka miała miejsce w Sanoku?
Dariusz Loranty- Myślę , że nikt nie miał dotychczas do czynienia z taką sytuacją. W tym przypadku z kryminologicznego punktu widzenia, mieliśmy do czynienia z samobójstwem rozszerzonym w którym sprawca najpierw zabił dziewczynę, a potem sam popełnił samobójstwo. Jest to pierwszy, taki przypadek w Polsce. Mamy bardzo mało, a w zasadzie prawie wcale nie mamy informacji o tym co się tam rozegrało. Podawane informacje są często ze sobą sprzeczne.
PULS BIESZCZADÓW- Jak oceniłby Pan pracę policji w tej sprawie?
Dariusz Loranty- Pracę policji oceniam poprawnie. Policja działa w określonych przepisach. Problem sprowadza się do tego, że nikt nie ocenia pracy policji. Wszystko dzieje się w tych samych strukturach. Tutaj musimy opierać się na relacjach medialnych i tym co nam policja przekaże. Taki stan rzeczy obowiązuje od lat 40-stych ubiegłego wieku bez względu na to, kto jest u władzy. Tymczasem każda instytucja -w tym policja- powinna podlegać systemowi społecznej kontroli. Dlatego przy obecnym systemie barku prawidłowego nadzoru nad policją ważna jest postawa lokalnych mediów i... niepokornych obywateli. Często nazywanych „oszołomami” czy „krzykaczami” - to oni są sumieniem społecznym i często jedyną instancją kontrolną.  To jest determinant wymuszający dostosowania instytucji do potrzeb.
PULS BIESZCZADÓW- Czy można było zrobić więcej w sprawie chociażby próby ratowania dziewczyny? Przecież trudno wierzyć w to, że ktoś chce umierać w wieku 17 lat?
Dariusz Loranty- Uważam, że w obecnie obowiązującym systemie niewiele można było zrobić. Jestem od wielu lat krytykiem obecnego systemu negocjacji, moim zdaniem należałoby  wprowadzić rozwiązania obowiązujące np. w Niemczech, gdzie negocjacje wpisane są w system policji kryminalnej.
PULS BIESZCZADÓW- Czy uważa Pan, że można było zburzyć relacje łączące tą parę?
Dariusz Loranty- Moim zdaniem od tego trzeba było zacząć, ale prawdę mówiąc to możemy tylko dywagować jakie te relacje były. Bo tak naprawdę nic o nich – poza informacjami medialnymi- nie wiemy. Nie wiemy też wiele o relacjach rodzinnych zarówno sprawcy, jak i dziewczyny. Choć budzi duże wątpliwości fakt, że 15-stolatka decyduje o swoim losie. Niestety postępujący postęp niszczy relacje rodzinne i społeczne. Przyczynia się do przestępczości.
PULS BIESZCZADÓW- Mamy policyjno-medialne informacje, że od godz. 7.00 rano mieszkanie było obserwowane. Potem ok. godz. 12.00 padły pierwsze strzały, oddane w kierunku policjantów. Czy nie uważa Pan, że negocjacje należało rozpocząć natychmiast, zaraz po 12.00?
Dariusz Loranty- Ja nie wierzę , że tak było. Mam przeczucie, że jeśli policjanci byli tam o 7.00 rano, to przyjechali w innej sprawie. Myślę, że wywiadowcy lub inny wydział mógł prowadzić rutynowe czynności, np. dotyczące poszukiwania jakiejś osoby na polecenie sądu lub prokuratury. Powtarzam, że nie wiemy czy mówią nam prawdę. Jeśli zaś byli do tej sprawy to nie tak powinna wyglądać ta akcja. Nie podjeżdża się pod blok tak, żeby osoba typowana widziała wszystko. Przecież w takim niedużym mieście zainteresowany zna wywiadowców i samochody przez nich używane. Na tym etapie też nie można było mówić , że na 100% mieli go wytypowanego do zabójstwa. Mogli nawet nie wiedzieć, że on tam jest. Jeśli wiedzieli, że przebywa w tym mieszkaniu i mieli duże podejrzenie, że to on dokonał zabójstwa w Międzybrodziu to mogli go zdjąć już w nocy. Bo tam na pewno całą noc pracowali, żeby ustalić sprawcę lub sprawców. Takie rozpoznanie jak w tym przypadku jest nieprofesjonalne bo robi się to zupełnie inaczej. On od razu skojarzył, że przyszli po niego i zaczął strzelać bo był naładowany emocjami. W takiej sytuacji praca negocjatora jest znacznie utrudniona i może nie przynieść efektów.
PULS BIESZCZADÓW- Poruszył Pan w tej rozmowie wiele ważnych kwestii dotyczących bezpieczeństwa obywateli. Czy możemy liczyć na podtrzymanie kontaktu z Panem, w celu ewentualnej kontynuacji tematu?
Dariusz Loranty- Z przyjemnością podzielę się swoim doświadczeniem.
PULS BIESZCZADÓW- Bardzo dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał Krzysztof Franczak

1 komentarz:

  1. Wreszcie ktoś dotarł do fachowca, który przybliżył nam realia jakie panują w policji. Bo oficjalnie to operacja się udała ale pacjent zmarł;-)

    OdpowiedzUsuń

Akceptuję regulamin zamieszczania opinii w serwisie i wyrażam zgodę na przetwarzanie przez Redakcję „GŁOS BIESZCZADZKI” moich danych osobowych dla celów związanych z zamieszczeniem mojej opinii w serwisie.
Redakcja „GŁOS BIESZCZADZKI”, informuje że zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy z dnia 29 sierpnia 1997r. o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, a ponadto Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych oraz ich poprawiania.