piątek, 1 lutego 2013

Prokurator czy protektor? Niezależność czy nieudolność?




Złośliwi mówią, że prokuratorzy to „odpady prawnicze” skupiające tych, którzy nie „załapali” się na adwokatów, radców, notariuszy i sędziów. Zazwyczaj opinię tę wyrabiają ci o których jako o „odpadach prawniczych”, mówił nawet Edward Zalewski zastępca prokuratora generalnego. Jest jednak sporo prokuratorów, którzy ciężko i uczciwie wypełniają swoje obowiązki za relatywnie nieduże pieniądze.


Stalinowski system… Czyli brak odpowiedzialności i nadzoru!

Obecna struktura prokuratury wywodzi się jeszcze z czasów stalinowskich. Została wtedy powołana ustawa o prokuraturze Rzeczypospolitej Polskiej z 20 lipca 1950 r., zmieniająca ustawę poprzednią jeszcze sprzed wojny. W systemie jaki panuje w Polsce gdzie większą wagę przywiązuje się do zeznań świadków niż dowodów z dokumentów, nagrywanie zeznań uniemożliwiłoby „mataczenie” prokuratorów. Wiele jest spraw w których stawia się oskarżenia wobec osób niewinnych, jedynie na podstawie pomówień świadków koronnych. Niszcząc niejednokrotnie niewinnym osobom i ich rodzinom życie.

Prokurator generalny z okresu stalinowskiego, Andriej Wyszyński miał zasadę: „Dajcie mi człowieka, a znajdę na niego paragraf”. Dziś tę zasadę w wielu prokuraturach zastąpiła inna: „Nie bacząc na dowody, w zależności od osoby będę prowadził postępowanie”. W wielu głośnych sprawach tę zasadę widać jak na dłoni. Tych, którzy chcą bliżej poznać pracę organów ścigania, odsyłam do stenogramów z posadzeń komisji ds. zabójstwa Krzysztofa Olewnika.  Zaleceń wskazanych w raporcie tej komisji do dziś nie wdrożono, a dotyczyły one w dużej mierze odpowiedzialności i nadzoru.

Często też się zdarza, że jeden prokurator nie widzi przestępstwa tam, gdzie inny skutecznie kieruje akt oskarżenia. Gdy system jest zły, nawet dobrzy prokuratorzy nie mogą efektywnie pracować. Prokuratorzy rękoma i nogami opierają się przed wprowadzeniem obowiązującego już w całym cywilizowanym świecie, nagrywania przesłuchań świadków. W dzisiejszych czasach jest to żaden koszt. Mógłby on jednak znacząco przyśpieszyć postępowanie karne. Protokół mógłby się ograniczyć do najważniejszych tez, a nagranie mogłoby służyć kontroli działań prokuratury przed sądem.

Ostatnią głośną sprawą -wręcz klasyczną- jest przykład, gdy prokuratura łódzka oskarżyła o zabójstwo generała Papały dwie inne osoby, niż prokuratura warszawska. Ta z kolei popierała w sądzie akt oskarżenia, wobec zupełnie innych osób. Według relacji posła Kalisza,  prokurator generalny Andrzej Seremet wezwał obydwu prokuratorów, żeby „się dogadali”.

To, co czasem się dzieje w czterech ścianach prokuratury przeciętnemu Kowalskiemu nie mieści się w głowie. Przeinaczanie wypowiedzi, pomijanie istotnych wypowiedzi, manipulowanie zeznaniami itd. To w niektórych prokuraturach, smutna norma. Prokuratorzy nie ponoszą przy tym żadnej odpowiedzialności z powodu -jak już wcześniej wskazałem- stalinowskiego systemu obowiązującego do dziś. Nadzór nad prokuratorem prowadzącym postępowanie jest żaden, skargi pisane przez pokrzywdzonych na danego prokuratora do prokuratury nadrzędnej i tak wracają do niego jak bumerang. Nie można też liczyć na postępowanie dyscyplinarne czy karne wobec prokuratora, bo wszystko odbywa się we „własnym sosie”. Natomiast ci nieliczni prokuratorzy, którzy chcieli stawiać zarzuty innym prokuratorom byli odsuwani od sprawy lub znajdowano na nich odpowiedni paragraf.


„BRAK DANYCH” . Prokuratura w Lesku, a projekt kanalizacji w Czarnej Górnej

W niniejszym artykule chcemy opisać postępowanie prokuratorów w sprawie związanej z projektem budowy kanalizacji w Czarnej Górnej. Zacząć należy od tego, że leska prokuratura w myśl przepisów kodeksu postępowania karnego powinna się wyłączyć od tej sprawy chociażby z tego powodu, że szefowa tej prokuratury zna niektóre osoby związane z projektem kanalizacji.

W postępowaniu karnym chodzi o to, żeby złapać sprawcę z „dymiącą spluwą”. Nie dawać mu czasu na jej wyrzucenie i ustalenie wspólnej wersji z ewentualnymi wspólnikami i próbą wyrobienia alibi. Według nas takie nierzetelne postępowanie prokuratury, przyczyniło się do uniknięcia odpowiedzialności karnej osób, związanych z wykonywaniem dokumentacji projektowej i biorących udział w postępowaniu administracyjnym.

Samo postępowanie w temacie projektu kanalizacji, zostało zainicjowane w styczniu 2009 r. Sprawę przekazano do prowadzenia KPP w Lesku, a postępowanie pod sygnaturą 2 Ds. 70/09 nadzorowała prokurator Joanna Siwiec. Już dzisiaj można stwierdzić, że w postępowaniu tym doszło do szeregu, nazwijmy to, nieprawidłowości.

Skąd takie wnioski? Stąd, że zgodnie z opinią sądu, z Urzędu Gminy w Czarnej usunięto kilkadziesiąt dokumentów związanych z budową kanalizacji. Bez tych dokumentów trudno zorientować się w procedurze administracyjnej i dokonać prawidłowych ustaleń faktycznych. W kolejnym postępowaniu 2 Ds 581/09 bez żadnej analizy dokumentów, Prokurator Edward Martuszewski stwierdził, że zaginęły tylko dwa dokumenty. W tym miejscu przytoczyć należy treść Art.297.§1 Kodeksu postępowania karnego, który wskazuje, że:
 „Celem postępowania przygotowawczego jest ustalenie, czy został popełniony czyn zabroniony i czy stanowi on przestępstwo, wykrycie i w razie potrzeby ujęcie sprawcy, wyjaśnienie okoliczności sprawy, w tym ustalenie rozmiarów szkody, zebranie, zabezpieczenie i w niezbędnym zakresie utrwalenie dowodów. W postępowaniu przygotowawczym należy dążyć także do wyjaśnienia okoliczności, które sprzyjały popełnieniu czynu”.

Tymczasem, prokurator Martuszewski, zamiast wezwać Wójta do prokuratury, co ciekawe sam pofatygował się na wizytę u niego w Czarnej. Zaś prokurator Justyna Radzik-Czuba w postępowaniu Pa 1/10 które prowadzone było później, stwierdziła, że „zapoznała się z pełną dokumentacją” oraz ,że „postępowanie jest prowadzone prawidłowo”.

Prokurator Joanna Kowal w kolejnym postepowaniu nie ustaliła natomiast, co się stało z dokumentami. Bazuje jedynie na informacjach przekazanych przez pokrzywdzonego. Pomimo, że ustalenie jakie dokumenty były pierwotnie w aktach, nie jest jakoś skomplikowane. Wystarczy przeczytać umowę pomiędzy gminą i projektantem. Przeanalizować odpowiednie ustawy wskazujące jakie dokumenty muszą być sporządzone.

Mimo to prokurator Kowal dalej lansuje tezę, że w tym przypadku nie można nikomu przypisać celowego działania. Sama sobie zaprzeczając. Raz bowiem „ustala”, że dokumenty nie zostały wytworzone więc nie mogły być usunięte. Potem, że nie można zarzucić czynu zabronionego osobom, które wystawiły faktury za, te niewytworzone dokumenty. Sprzeczność, aż kłuje w oczy!

Pierwotnie prokurator Joanna Kowal -w postanowieniu uchylonym potem przez sąd- wskazując, że tych dokumentów nie wytworzono, zapomniała, że gdyby tak było, to wskazywałoby to na popełnienie przestępstwa. W tym przypadku „przysporzenie korzyści majątkowej” za niewykonane prace. Bowiem za część usuniętych dokumentów jak wynika z posiadanych przez nas faktur, projektantowi zapłacono.


„Niechlujne, niezgodne z instr. kancelaryjną akta”

„Zdaniem sądu nie jest przekonywujące w tej kwestii rozstrzygnięcie urzędu prokuratorskiego, gdyż stwierdzenie, że akta prowadzone  były niechlujnie, niezgodnie z instrukcja kancelaryjną, nie może ekskulpować faktu zaginięcia tak dużej ilości dokumentów. Nawet ustalenie, że część tych dokumentów nigdy nie została wytworzona, nie pozwala pominąć faktu, że część tych dokumentów zgodnie z umową o prace projektowe powinna była zostać przekazana do UG”. Prokurator przyjęła więc tezę, że przyczyną usunięcia dokumentów był bałagan w urzędzie gminy i niestosowanie się do instrukcji kancelaryjnej. Sąd wyraźnie wskazał, że brak tak dużej ilości dokumentów nie zwalnia z winy. Należy zatem ustalić czy fakt wystawienia faktur za dokumenty, których –zdaniem prokuratury- nigdy nie było, nie powinien pociągać za sobą odpowiedzialności karnej.

Skoro prokurator Kowal uznała, że przyczyną braku dokumentów jest bałagan panujący w urzędzie zapytac trzeba, dlaczego nie skorzystała z obowiązku wynikającego z art. 19.§1 Kodeksu Postępowania Karnego, który stwierdza : W razie stwierdzenia w postępowaniu karnym poważnego uchybienia w działaniu instytucji państwowej, samorządowej lub społecznej, zwłaszcza gdy sprzyja ono popełnieniu przestępstwa, sąd, a w postępowaniu przygotowawczym prokurator, zawiadamia o tym uchybieniu organ powołany do nadzoru nad daną jednostką organizacyjną, zaś w razie potrzeby także organ kontroli”.

W załączeniu przesyłamy zapytania, które zostały wystosowane do Prokuratury, a które pozostały bez odzewu. W tej chwili możemy więc jedynie przypuszczać, czy prokurator bazuje na wypowiedziach urzędników Gminy Czarna? Mianowicie, że dokumenty „zawieruszyły” się gdzieś podczas przenosin z jednego do drugiego pokoju? Czy jego teza wynika z jakichś bliżej nieodgadnionych ustaleń. Żadnej z tez nie potwierdziło przeszukanie urzędu przez policję, zlecone dopiero w 2011 r. Ponad 2 lata od pierwszego zgłoszenia! Owoce pracy prokuratury? Oklepane formuły: „brak danych dostatecznie uzasadniających podejrzenie popełnienia czynu”. Nie zabezpiecza się więc dowodów, a potem występuje  „brak danych”.


Lekiem na całe zło miała być najpierw przeprowadzona na początku lat 90-tych weryfikacja prokuratorów. Politykom wydawało się, że weryfikacja odsieje komunistycznych oprawców od uczciwych prokuratorów. Zapomniano jednak, że problem tkwi w złej pracy prokuratury i jej bezkarności. Także rozdzielenie funkcji prokuratora generalnego i „niezależność” prokuratury nie zdaje egzaminu. Nadal nie zmieniono systemu i nie dostosowano pracy prokuratury do wymogów coraz to bardziej cyfrowego świata. Sama wymiana maszyn do pisania, na komputery niczego nie zmienia. Zła praca prokuratury i podejrzane rozstrzygnięcia, podważają zaufanie obywateli do Państwa. Jeśli jego organy nie są w stanie wyjaśnić nie tylko największych afer, ale i prostych spraw. Tym bardziej nie są w stanie chronić zwykłych obywateli. 

ZGŁOSZENIE: Jeden z policjantów pracujących na terenie Bieszczadów powiedział mi, że nie ma co liczyć na bezstronność prokuratury,  kiedy podejrzanym jest jakiś znaczący obywatel.
DOWÓD W SPRAWIE: Nadal nie wiadomo co się stało z taką ilością dokumentów.
tekst: Krzysztof Franczak






2 komentarze:

  1. Wreszcie ktoś się odważył napisać prawdę o leskiej prokuraturze.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo trafna analiza tego co się dzieje w całej prokuraturze nie tylko leskiej. Pozdrawiam autora. J.K.

    OdpowiedzUsuń

Akceptuję regulamin zamieszczania opinii w serwisie i wyrażam zgodę na przetwarzanie przez Redakcję „GŁOS BIESZCZADZKI” moich danych osobowych dla celów związanych z zamieszczeniem mojej opinii w serwisie.
Redakcja „GŁOS BIESZCZADZKI”, informuje że zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy z dnia 29 sierpnia 1997r. o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, a ponadto Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych oraz ich poprawiania.