Złośliwi mówią, że prokuratorzy to „odpady
prawnicze” skupiające tych, którzy nie „załapali” się na adwokatów, radców,
notariuszy i sędziów. Zazwyczaj opinię tę wyrabiają ci o których jako o
„odpadach prawniczych”, mówił nawet Edward Zalewski zastępca prokuratora
generalnego. Jest jednak sporo prokuratorów, którzy ciężko i uczciwie
wypełniają swoje obowiązki za relatywnie nieduże pieniądze.
Stalinowski system… Czyli brak
odpowiedzialności i nadzoru!
Obecna
struktura prokuratury wywodzi się jeszcze z czasów stalinowskich. Została wtedy
powołana ustawa o prokuraturze Rzeczypospolitej Polskiej z 20 lipca 1950 r.,
zmieniająca ustawę poprzednią jeszcze sprzed wojny. W systemie jaki panuje w
Polsce gdzie większą wagę przywiązuje się do zeznań świadków niż dowodów z
dokumentów, nagrywanie zeznań uniemożliwiłoby „mataczenie” prokuratorów. Wiele
jest spraw w których stawia się oskarżenia wobec osób niewinnych, jedynie na
podstawie pomówień świadków koronnych. Niszcząc niejednokrotnie niewinnym
osobom i ich rodzinom życie.
Prokurator
generalny z okresu stalinowskiego, Andriej Wyszyński miał zasadę: „Dajcie
mi człowieka, a znajdę na niego paragraf”. Dziś tę zasadę w wielu
prokuraturach zastąpiła inna: „Nie bacząc na dowody, w zależności od osoby
będę prowadził postępowanie”. W wielu głośnych sprawach tę zasadę widać jak
na dłoni. Tych, którzy chcą bliżej poznać pracę organów ścigania, odsyłam do
stenogramów z posadzeń komisji ds. zabójstwa Krzysztofa Olewnika. Zaleceń wskazanych w raporcie tej komisji do
dziś nie wdrożono, a dotyczyły one w dużej mierze odpowiedzialności i nadzoru.
Często
też się zdarza, że jeden prokurator nie widzi przestępstwa tam, gdzie
inny skutecznie kieruje akt oskarżenia. Gdy system jest zły, nawet dobrzy
prokuratorzy nie mogą efektywnie pracować. Prokuratorzy rękoma i nogami
opierają się przed wprowadzeniem obowiązującego już w całym cywilizowanym
świecie, nagrywania przesłuchań świadków. W dzisiejszych czasach jest to żaden
koszt. Mógłby on jednak znacząco przyśpieszyć postępowanie karne. Protokół
mógłby się ograniczyć do najważniejszych tez, a nagranie mogłoby służyć
kontroli działań prokuratury przed sądem.
Ostatnią
głośną sprawą -wręcz klasyczną- jest przykład, gdy prokuratura łódzka oskarżyła
o zabójstwo generała Papały dwie
inne osoby, niż prokuratura warszawska. Ta z kolei popierała w sądzie akt
oskarżenia, wobec zupełnie innych osób. Według relacji posła Kalisza,
prokurator generalny Andrzej Seremet wezwał obydwu
prokuratorów, żeby „się dogadali”.
To, co
czasem się dzieje w czterech ścianach prokuratury przeciętnemu Kowalskiemu nie
mieści się w głowie. Przeinaczanie wypowiedzi, pomijanie istotnych wypowiedzi,
manipulowanie zeznaniami itd. To w niektórych prokuraturach, smutna norma.
Prokuratorzy nie ponoszą przy tym żadnej odpowiedzialności z powodu -jak już
wcześniej wskazałem- stalinowskiego systemu obowiązującego do dziś. Nadzór nad
prokuratorem prowadzącym postępowanie jest żaden, skargi pisane przez
pokrzywdzonych na danego prokuratora do prokuratury nadrzędnej i tak wracają do
niego jak bumerang. Nie można też liczyć na postępowanie dyscyplinarne czy
karne wobec prokuratora, bo wszystko odbywa się we „własnym sosie”. Natomiast
ci nieliczni prokuratorzy, którzy chcieli stawiać zarzuty innym prokuratorom
byli odsuwani od sprawy lub znajdowano na nich odpowiedni paragraf.
„BRAK DANYCH” . Prokuratura w Lesku, a
projekt kanalizacji w Czarnej Górnej
W
niniejszym artykule chcemy opisać postępowanie prokuratorów w sprawie związanej
z projektem budowy kanalizacji w Czarnej Górnej. Zacząć należy od tego, że
leska prokuratura w myśl przepisów kodeksu postępowania karnego powinna się
wyłączyć od tej sprawy chociażby z tego powodu, że szefowa tej prokuratury zna
niektóre osoby związane z projektem kanalizacji.
W
postępowaniu karnym chodzi o to, żeby złapać sprawcę z „dymiącą spluwą”. Nie
dawać mu czasu na jej wyrzucenie i ustalenie wspólnej wersji z ewentualnymi
wspólnikami i próbą wyrobienia alibi. Według nas takie nierzetelne postępowanie
prokuratury, przyczyniło się do uniknięcia odpowiedzialności karnej osób,
związanych z wykonywaniem dokumentacji projektowej i biorących udział w
postępowaniu administracyjnym.
Samo
postępowanie w temacie projektu kanalizacji, zostało zainicjowane w styczniu
2009 r. Sprawę przekazano do prowadzenia KPP w Lesku, a postępowanie pod
sygnaturą 2 Ds. 70/09 nadzorowała prokurator Joanna Siwiec. Już dzisiaj
można stwierdzić, że w postępowaniu tym doszło do szeregu, nazwijmy to,
nieprawidłowości.
Skąd
takie wnioski? Stąd, że zgodnie z opinią sądu, z Urzędu Gminy w Czarnej usunięto
kilkadziesiąt dokumentów związanych z budową kanalizacji. Bez tych dokumentów trudno zorientować się
w procedurze administracyjnej i dokonać prawidłowych ustaleń faktycznych. W kolejnym postępowaniu 2 Ds 581/09
bez żadnej analizy dokumentów, Prokurator Edward Martuszewski
stwierdził, że zaginęły tylko dwa dokumenty. W tym miejscu
przytoczyć należy treść Art.297.§1 Kodeksu postępowania karnego, który
wskazuje, że:
„Celem postępowania przygotowawczego jest
ustalenie, czy został popełniony czyn zabroniony i czy stanowi on przestępstwo,
wykrycie i w razie potrzeby ujęcie sprawcy, wyjaśnienie okoliczności sprawy, w tym ustalenie rozmiarów szkody,
zebranie, zabezpieczenie i w niezbędnym
zakresie utrwalenie dowodów. W
postępowaniu przygotowawczym należy dążyć także do wyjaśnienia okoliczności,
które sprzyjały popełnieniu czynu”.
Tymczasem, prokurator Martuszewski, zamiast wezwać Wójta do prokuratury, co
ciekawe sam pofatygował się na wizytę u niego w Czarnej. Zaś prokurator Justyna
Radzik-Czuba w postępowaniu Pa 1/10 które prowadzone było później,
stwierdziła, że „zapoznała się z pełną dokumentacją” oraz ,że „postępowanie
jest prowadzone prawidłowo”.
Prokurator
Joanna Kowal w kolejnym postepowaniu nie ustaliła natomiast, co się stało z dokumentami.
Bazuje jedynie na informacjach przekazanych przez pokrzywdzonego. Pomimo, że ustalenie
jakie dokumenty były pierwotnie w aktach, nie jest jakoś skomplikowane.
Wystarczy przeczytać umowę pomiędzy gminą i projektantem. Przeanalizować odpowiednie
ustawy wskazujące jakie dokumenty muszą być sporządzone.
Mimo to
prokurator Kowal dalej lansuje tezę, że w tym przypadku nie można nikomu
przypisać celowego działania. Sama sobie zaprzeczając. Raz bowiem „ustala”, że
dokumenty nie zostały wytworzone więc nie mogły być usunięte. Potem, że nie
można zarzucić czynu zabronionego osobom, które wystawiły faktury za, te
niewytworzone dokumenty. Sprzeczność, aż kłuje w oczy!
Pierwotnie
prokurator Joanna Kowal -w postanowieniu uchylonym potem przez sąd-
wskazując, że tych dokumentów nie wytworzono, zapomniała, że gdyby tak
było, to wskazywałoby to na popełnienie przestępstwa. W tym przypadku
„przysporzenie korzyści majątkowej” za niewykonane prace. Bowiem za część
usuniętych dokumentów jak wynika z posiadanych przez nas faktur, projektantowi
zapłacono.
„Niechlujne, niezgodne z instr.
kancelaryjną akta”
„Zdaniem
sądu nie jest przekonywujące w tej kwestii rozstrzygnięcie urzędu
prokuratorskiego, gdyż stwierdzenie, że akta prowadzone były niechlujnie, niezgodnie z instrukcja
kancelaryjną, nie może ekskulpować faktu zaginięcia tak dużej ilości
dokumentów. Nawet ustalenie, że część tych dokumentów nigdy nie została
wytworzona, nie pozwala pominąć faktu, że część tych dokumentów zgodnie z umową
o prace projektowe powinna była zostać przekazana do UG”. Prokurator
przyjęła więc tezę, że przyczyną usunięcia dokumentów był bałagan w urzędzie
gminy i niestosowanie się do instrukcji kancelaryjnej. Sąd wyraźnie wskazał, że
brak tak dużej ilości dokumentów nie zwalnia z winy. Należy zatem ustalić czy
fakt wystawienia faktur za dokumenty, których –zdaniem prokuratury- nigdy nie
było, nie powinien pociągać za sobą odpowiedzialności karnej.
Skoro prokurator Kowal uznała, że przyczyną braku dokumentów jest bałagan panujący w urzędzie zapytac trzeba,
dlaczego nie skorzystała z obowiązku wynikającego z art. 19.§1 Kodeksu Postępowania Karnego, który
stwierdza : „W
razie stwierdzenia w postępowaniu karnym poważnego uchybienia w działaniu
instytucji państwowej, samorządowej lub społecznej, zwłaszcza gdy sprzyja ono
popełnieniu przestępstwa, sąd, a w postępowaniu przygotowawczym prokurator,
zawiadamia o tym uchybieniu organ powołany do nadzoru nad daną jednostką
organizacyjną, zaś w razie potrzeby także organ kontroli”.
W
załączeniu przesyłamy zapytania, które zostały wystosowane do Prokuratury, a
które pozostały bez odzewu. W tej chwili możemy więc jedynie przypuszczać, czy
prokurator bazuje na wypowiedziach urzędników Gminy Czarna? Mianowicie, że dokumenty
„zawieruszyły” się gdzieś podczas przenosin z jednego do drugiego pokoju? Czy
jego teza wynika z jakichś bliżej nieodgadnionych ustaleń. Żadnej z tez nie
potwierdziło przeszukanie urzędu przez policję, zlecone dopiero w 2011 r. Ponad
2 lata od pierwszego zgłoszenia! Owoce pracy prokuratury?
Oklepane formuły: „brak danych dostatecznie uzasadniających podejrzenie
popełnienia czynu”. Nie zabezpiecza się więc dowodów, a potem występuje „brak danych”.
Lekiem na
całe zło miała być najpierw przeprowadzona na początku lat 90-tych weryfikacja
prokuratorów. Politykom wydawało się, że weryfikacja odsieje komunistycznych
oprawców od uczciwych prokuratorów. Zapomniano jednak, że problem tkwi w złej
pracy prokuratury i jej bezkarności. Także rozdzielenie funkcji prokuratora
generalnego i „niezależność” prokuratury nie zdaje egzaminu. Nadal nie
zmieniono systemu i nie dostosowano pracy prokuratury do wymogów coraz to
bardziej cyfrowego świata. Sama wymiana maszyn do pisania, na komputery niczego
nie zmienia. Zła praca prokuratury i podejrzane rozstrzygnięcia, podważają
zaufanie obywateli do Państwa. Jeśli jego organy nie są w stanie wyjaśnić nie
tylko największych afer, ale i prostych spraw. Tym bardziej nie są w stanie
chronić zwykłych obywateli.
ZGŁOSZENIE: Jeden z policjantów
pracujących na terenie Bieszczadów powiedział mi, że nie ma co liczyć na
bezstronność prokuratury, kiedy podejrzanym
jest jakiś znaczący obywatel.
DOWÓD W SPRAWIE: Nadal nie wiadomo co
się stało z taką ilością dokumentów.
tekst: Krzysztof Franczak
Wreszcie ktoś się odważył napisać prawdę o leskiej prokuraturze.
OdpowiedzUsuńBardzo trafna analiza tego co się dzieje w całej prokuraturze nie tylko leskiej. Pozdrawiam autora. J.K.
OdpowiedzUsuń