Moi
Drodzy, historia dość ciekawa i nie zdarzająca się codziennie. Otóż wczoraj
wieczorem, włączając ten nasz „nieoceniony” Facebook, zwróciłam uwagę na
zdjęcie opublikowane przez moją bratową. Zdjęcie dość oryginalne, nawet jak na
ten portal, ponieważ widniał na nim mój wujek trzymający SOWĘ w moim rodzinnym
domu. Na samo wspomnienie uśmiech pojawia mi się na twarzy.
Nasza sówka, przed drogą do Przemyśla, fot. Maciej Sebastianka |
Mój wujek z zamiłowania
jest miłośnikiem natury. Potrafi wyłącznie dla relaksu wyjść do lasu na cały
dzień, co dla wielu jest niezrozumiałe i delektować się jego darami. Toteż nie
dziwi mnie fakt, że to właśnie wujek spacerując pod starą cerkwią, dostrzegł
leżącą pod drzewem sowę. Natomiast to, że sowa ta zagościła u nas w domu,
dodatkowo poczęstowana noclegiem i posiłkiem nieco nas wszystkich zaskoczyło. W
związku z tym, że od domu rodzinnego dzieli mnie pewna odległość, drogą
telefoniczną zaczerpnęłam szczegółowych informacji zarówno od mojego brata jak
i wujka, który ze szczegółami opowiedział mi swoją przygodę.
Oczywistym był fakt, że
życie sowy jest w tym momencie najważniejsze. Okazuje się, że w takich
przypadkach najbliższym pomocnym punktem była „Lecznica dla Zwierząt ADA”, „Ośrodek
Rehabilitacji Zwierząt Chronionych” w Przemyślu. Dowiedziałam się też, że
zwierzaka należy karmić jedynie surowym mięsem. Niestety jak się okazało, sowa
nie chciała korzystać z naszego poczęstunku. Miała najprawdopodobniej złamane
skrzydło. Braliśmy pod uwagę również jej zmęczenie które, spowodował upadek z
drzewa i głód z którym zapewne nie miała już siły walczyć. Pocieszającym nas
faktem było natomiast to, iż sowa się broniła drapiąc i dziobiąc jeszcze w dniu
dzisiejszym. Co wskazywało, że ma siły niezbędne do obrony.
Nasza piękna sówka, fot. Maciej Sebastianka |
Dzięki publikacji zdjęcia na Facebooku, dowiedziałam
się że sowa o której tutaj mowa to Puszczyk
uralski (Strix uralensis), rodzina:
puszczykowate. 49-62 cm Duża sowa, wyraźnie większa od puszczyka z
długim ogonem. Ubarwienie szare, upstrzone czarnymi i białymi plamkami, spód
ciała czarno kreskowany, bez poprzecznych prążków. Cechą wyróżniającą go są
również czarne oczy kontrastujące na tle szarej szlary. (źródło: ptaki.info). Poznałam
też osobę jednego ze zwycięzców w 2011 roku Wielkiego Konkursu Fotograficznego National
Geographik. Otrzymał on nagrodę właśnie za fotografię samicy Puszczyka
Uralskiego z małymi, pt. „Rodzina”. Jak mówi sam autor Mariusz Strusiewicz: „Przez wiele majowych i czerwcowych nocy wraz z trojgiem
przyjaciół (fotografów przyrody) miałem zaszczyt obserwować w Bieszczadach
puszczyka uralskiego. Doradził mi on sposób żywienia sowy i zaproponował miejsce
jego dowózki.”
Zdjęcia pt. "Rodzina", fot. Mariusz Strusiewicz |
Natomiast jeden z moich nowych znajomych Maciej
Sebastiankiem, zaproponował mi nawet bezpośredni dowóz sowy do odpowiedniego
punktu w Przemyślu, który doskonale zna. Ten stan rzeczy uspokajał na tyle, że
nie musieliśmy liczyć na Urząd Miasta i Gminy w Lesku by przekonać się o ich działaniu na rzecz
zwierząt. Bo jak wiemy, to Gminy << zgodnie z Ustawą z dnia 13 września
1996 roku (§)
o utrzymaniu czystości i porządku w gminach:
15) zapewniają zbieranie, transport i
unieszkodliwianie zwłok bezdomnych zwierząt lub ich części oraz współdziałają z
przedsiębiorcami podejmującymi działalność w tym zakresie;>>
Tak więc opieka na zwierzętami bezdomnymi, rannymi
i martwymi należy do gminy. To gmina zapewnia zbieranie, transport i
unieszkodliwianie zwłok bezdomnych zwierząt lub ich części oraz współdziała z
przedsiębiorcami podejmującymi działalność w tym zakresie. Jednak powiedzmy, że
nie ryzykowałabym życiem tego zwierzęcia oddając jego los w gminy ręce.
„Lecznica dla Zwierząt ADA”, „Ośrodek Rehabilitacji Zwierząt Chronionych” w Przemyślu, fot. Małgorzata Mołczan |
W dniu
dzisiejszym wraz z Maciejem Sebastiankiem odebraliśmy sowę od rodziców i
zabraliśmy w podróż samochodem do Przemyśla. Jest tam jedyny tego rodzaju
ośrodek w Podkarpaciu. Posiada on
zezwolenie Ministerstwa Środowiska na przetrzymywanie w okresie
rekonwalescencji ssaków, gadów i ptaków w tym gatunków chronionych i
zagrożonych wyginięciem. Na miejscu
przyjęto nas natychmiast. Doktor poprosił o cierpliwość i jak powiedział, po
wstępnej obserwacji i zdjęciach skrzydła, będą w stanie szczegółowiej ocenić
jej stan.
Nasz "bocian - modelka". Pozował wedle życzenia, fot. Małgorzata Mołczan |
Średni czas pobytu jednego
osobnika do jego całkowitego wyleczenia i uzyskania przez niego pełnej
sprawności i możliwości przeżycia na wolności (w zależności od rodzaju i
ciężkości obrażeń) waha się mniej więcej od 30 do 150 dni. Aktualnie na rekonwalescencji w Ośrodku przebywa ok. 80 zwierząt
różnych gatunków. W tym ok. 30 bocianów. Wszystkie te zwierzęta mieliśmy
okazję zobaczyć z bezpiecznej odległości, Podałam więc swoje dane i będę niecierpliwie
czekać na informacje, odnośnie naszej pięknej sówki.
Zapraszam do obejrzenia
naszej galerii.
Małgorzata Mołczan
Specjalne podziękowania za zdjęcia:
Mariusz Strusiowicz
Maciej Sebastianka
- https://www.facebook.com/media/set/?set=a.143747459139784.1073741833.100005135919902&type=1&l=4be8ec642a
- https://www.facebook.com/media/set/?set=a.143747459139784.1073741833.100005135919902&type=1&l=4be8ec642a
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Akceptuję regulamin zamieszczania opinii w serwisie i wyrażam zgodę na przetwarzanie przez Redakcję „GŁOS BIESZCZADZKI” moich danych osobowych dla celów związanych z zamieszczeniem mojej opinii w serwisie.
Redakcja „GŁOS BIESZCZADZKI”, informuje że zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy z dnia 29 sierpnia 1997r. o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, a ponadto Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych oraz ich poprawiania.