wtorek, 9 kwietnia 2013

Puszczyk Uralski w rodzinnym domostwie!



Moi Drodzy, historia dość ciekawa i nie zdarzająca się codziennie. Otóż wczoraj wieczorem, włączając ten nasz „nieoceniony” Facebook, zwróciłam uwagę na zdjęcie opublikowane przez moją bratową. Zdjęcie dość oryginalne, nawet jak na ten portal, ponieważ widniał na nim mój wujek trzymający SOWĘ w moim rodzinnym domu. Na samo wspomnienie uśmiech pojawia mi się na twarzy. 

Nasza sówka, przed drogą do Przemyśla, fot. Maciej Sebastianka
 

Mój wujek z zamiłowania jest miłośnikiem natury. Potrafi wyłącznie dla relaksu wyjść do lasu na cały dzień, co dla wielu jest niezrozumiałe i delektować się jego darami. Toteż nie dziwi mnie fakt, że to właśnie wujek spacerując pod starą cerkwią, dostrzegł leżącą pod drzewem sowę. Natomiast to, że sowa ta zagościła u nas w domu, dodatkowo poczęstowana noclegiem i posiłkiem nieco nas wszystkich zaskoczyło. W związku z tym, że od domu rodzinnego dzieli mnie pewna odległość, drogą telefoniczną zaczerpnęłam szczegółowych informacji zarówno od mojego brata jak i wujka, który ze szczegółami opowiedział mi swoją przygodę.
Oczywistym był fakt, że życie sowy jest w tym momencie najważniejsze. Okazuje się, że w takich przypadkach najbliższym pomocnym punktem była „Lecznica dla Zwierząt ADA”, „Ośrodek Rehabilitacji Zwierząt Chronionych” w Przemyślu. Dowiedziałam się też, że zwierzaka należy karmić jedynie surowym mięsem. Niestety jak się okazało, sowa nie chciała korzystać z naszego poczęstunku. Miała najprawdopodobniej złamane skrzydło. Braliśmy pod uwagę również jej zmęczenie które, spowodował upadek z drzewa i głód z którym zapewne nie miała już siły walczyć. Pocieszającym nas faktem było natomiast to, iż sowa się broniła drapiąc i dziobiąc jeszcze w dniu dzisiejszym. Co wskazywało, że ma siły niezbędne do obrony.

Nasza piękna sówka, fot. Maciej Sebastianka

Dzięki publikacji zdjęcia na Facebooku, dowiedziałam się że sowa o której tutaj mowa to Puszczyk uralski (Strix uralensis), rodzina: puszczykowate. 49-62 cm Duża sowa, wyraźnie większa od puszczyka z długim ogonem. Ubarwienie szare, upstrzone czarnymi i białymi plamkami, spód ciała czarno kreskowany, bez poprzecznych prążków. Cechą wyróżniającą go są również czarne oczy kontrastujące na tle szarej szlary. (źródło: ptaki.info). Poznałam też osobę jednego ze zwycięzców w 2011 roku Wielkiego Konkursu Fotograficznego National Geographik. Otrzymał on nagrodę właśnie za fotografię samicy Puszczyka Uralskiego z małymi, pt. „Rodzina”. Jak mówi sam autor Mariusz Strusiewicz: „Przez wiele majowych i czerwcowych nocy wraz z trojgiem przyjaciół (fotografów przyrody) miałem zaszczyt obserwować w Bieszczadach puszczyka uralskiego. Doradził mi on sposób żywienia sowy i zaproponował miejsce jego dowózki.”
Zdjęcia pt. "Rodzina", fot. Mariusz Strusiewicz

 

Natomiast jeden z moich nowych znajomych Maciej Sebastiankiem, zaproponował mi nawet bezpośredni dowóz sowy do odpowiedniego punktu w Przemyślu, który doskonale zna. Ten stan rzeczy uspokajał na tyle, że nie musieliśmy liczyć na Urząd Miasta i Gminy w Lesku  by przekonać się o ich działaniu na rzecz zwierząt. Bo jak wiemy, to Gminy << zgodnie z Ustawą z dnia 13 września 1996 roku (§) o utrzymaniu czystości i porządku w gminach:
15) zapewniają zbieranie, transport i unieszkodliwianie zwłok bezdomnych zwierząt lub ich części oraz współdziałają z przedsiębiorcami podejmującymi działalność w tym zakresie;>>

 Tak więc opieka na zwierzętami bezdomnymi, rannymi i martwymi należy do gminy. To gmina zapewnia zbieranie, transport i unieszkodliwianie zwłok bezdomnych zwierząt lub ich części oraz współdziała z przedsiębiorcami podejmującymi działalność w tym zakresie. Jednak powiedzmy, że nie ryzykowałabym życiem tego zwierzęcia oddając jego los w gminy ręce. 

„Lecznica dla Zwierząt ADA”, „Ośrodek Rehabilitacji Zwierząt Chronionych” w Przemyślu, fot. Małgorzata Mołczan
W dniu dzisiejszym wraz z Maciejem Sebastiankiem odebraliśmy sowę od rodziców i zabraliśmy w podróż samochodem do Przemyśla. Jest tam jedyny tego rodzaju ośrodek w Podkarpaciu.  Posiada on zezwolenie Ministerstwa Środowiska na przetrzymywanie w okresie rekonwalescencji ssaków, gadów i ptaków w tym gatunków chronionych i zagrożonych wyginięciem.  Na miejscu przyjęto nas natychmiast. Doktor poprosił o cierpliwość i jak powiedział, po wstępnej obserwacji i zdjęciach skrzydła, będą w stanie szczegółowiej ocenić jej stan.

Nasz "bocian - modelka". Pozował wedle życzenia, fot. Małgorzata Mołczan

 Średni czas pobytu jednego osobnika do jego całkowitego wyleczenia i uzyskania przez niego pełnej sprawności i możliwości przeżycia na wolności (w zależności od rodzaju i ciężkości obrażeń) waha się mniej więcej od 30 do 150 dni. Aktualnie na rekonwalescencji w Ośrodku przebywa ok. 80 zwierząt różnych gatunków. W tym ok. 30 bocianów. Wszystkie te zwierzęta mieliśmy okazję zobaczyć z bezpiecznej odległości, Podałam więc swoje dane i będę niecierpliwie czekać na informacje, odnośnie naszej pięknej sówki.

Zapraszam do obejrzenia naszej galerii.
Małgorzata Mołczan 


Specjalne podziękowania za zdjęcia:
Mariusz Strusiowicz


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Akceptuję regulamin zamieszczania opinii w serwisie i wyrażam zgodę na przetwarzanie przez Redakcję „GŁOS BIESZCZADZKI” moich danych osobowych dla celów związanych z zamieszczeniem mojej opinii w serwisie.
Redakcja „GŁOS BIESZCZADZKI”, informuje że zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy z dnia 29 sierpnia 1997r. o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, a ponadto Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych oraz ich poprawiania.