poniedziałek, 4 lutego 2013

Koniec akcji ratunkowej w Bieszczadach. Jedna osoba trafiła do szpitala


Zakończyła się trwająca ponad 7 godzin akcja ratunkowa. Młodzi ludzie z Wrocławia, utknęli w okolicy Bukowego Berda w Bieszczadach. Jedna osoba trafiła do szpitala. Pozostałych 11 osób czuje się dobrze i dzisiejszą noc spędzi w hotelu. - Po przebadaniu przez lekarzy stwierdzono u nich odmrożenia, które nie kwalifikują się  jednak do hospitalizacji- poinformował Grzegorz Chudzik, naczelnik bieszczadzkiej grupy GOPR. - Wszystko szczęśliwie się zakończyło- podsumował Grzegorz Chudzik.


Akcja ratunkowa w ekstremalnych warunkach

Około godz. 9-tej ratownicy Bieszczadzkiej Grupy GOPR otrzymali informację, że dwunastoosobowa grupa młodych ludzi, ze szkoły przetrwania we Wrocławiu utknęła w okolicach Bukowego Berda. Ratownicy natychmiast rozpoczęli akcję ratunkową. Warunki były na tyle trudne, że nie udało się włączyć do akcji śmigłowca.
            O 11.25 GOPR-owcy dotarli do poszkodowanych. Okazało się, że dwie osoby wymagają pomocy, mają odmrożone nogi i nie są w stanie poruszać się o własnych siłach. Blisko 1,5 metrowe zaspy uniemożliwiły ratownikom użycie skuterów śnieżnych. Do transportu użyto tzw. pulek- lekkich sani transportowych. Udało się przetransportować młodych ludzi do miejsca w którym czekała już pomoc medyczna.
            W akcji ratunkowej brali udział ratownicy GOPR-u, funkcjonariusze straży granicznej i leśnicy. Warunki były ekstremalne. W Bieszczadach panuje obecnie drugi stopień zagrożenia lawinowego i kilkustopniowy mróz.
            W takich warunkach młodzi ludzie spędzili noc. W góry wybrali się wczoraj po południu. Biwakowali w namiotach, z których jednak ostry wiatr zrywał pokrycia. O pomoc poprosili dopiero dziś rano.


Kto zorganizował wyjazd?

Poszkodowani, to młodzi ludzie którzy w Bieszczady przyjechali w ubiegłym tygodniu. Zameldowali się w dyżurce GOPR-u i poinformowali, że nie wybiorą się w wysokie partie gór. Zrobili jednak inaczej.
Początkowo w mediach pojawiły się informacje, że był to tzw. "dziki wypad". Tę informację potwierdził dla nas pracownik Kuratorium Oświaty we Wrocławiu. Obecnie jednak informuje się w mediach, że wyjazd organizowała "Fundacja Hobbit". Był on organizowany na mocy porozumienia miedzy organizatorami, a rodzicami. Natomiast kuratorium nie ma obowiązku takich informacji posiadać.


Aleksandra Szeligowska
fot. Krzysztof Franczak




1 komentarz:

Akceptuję regulamin zamieszczania opinii w serwisie i wyrażam zgodę na przetwarzanie przez Redakcję „GŁOS BIESZCZADZKI” moich danych osobowych dla celów związanych z zamieszczeniem mojej opinii w serwisie.
Redakcja „GŁOS BIESZCZADZKI”, informuje że zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy z dnia 29 sierpnia 1997r. o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, a ponadto Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych oraz ich poprawiania.