To miała być pokazowa inwestycja w gminie Czarna. Największa i
najkosztowniejsza jaką od zmiany ustroju, aż do tej pory zrealizowano. W sam
raz na wybory w 2010 r. Można się nią było pochwalić przed wyborcami, zaprosić
kogoś znamienitego i wreszcie przeciąć tę ukochaną przez samorządowców wstęgę.
Inwestycja jednak zakończyła się największą katastrofą. Jak to się stało?
Owa tajemnicza inwestycja, była
tak „ważna”, że dopuszczono się fałszerstw dokumentów, kłamstw, gróźb, a w
urzędach i organach ścigania usunięto część dokumentów, które mogłyby
pomóc dojść do prawdy. Ostatecznie porzucono tę inwestycję jak niechciane
dziecko. Natomiast wszyscy, którzy mają
coś na sumieniu czekają na prawny „majstersztyk”, tak żeby nikt nie poniósł
odpowiedzialności prawnej tego czynu.
Kto ponosi winę za to, że gmina
straciła dotację i pieniądze za projekt? Dlaczego kredyt zaciągnięty na budowę
kanalizacji został wykorzystany na inne cele? A kto się skompromitował? To
będziemy się starali wyjaśnić.
W
kwietniu 2009 r. Starosta Bieszczadzki,
Krzysztof Gąsior wydał pozwolenie na budowę dotyczącą sieci nr. 2 kanalizacji sanitarnej w Czarnej
Górnej. Nie jest to nic nadzwyczajnego wszak Starosta rocznie wydaje kilkadziesiąt takich pozwoleń. To
pozwolenie było jednak wyjątkowe, bo mogło zostać wydane w drodze naruszenia
przepisów, a może nawet w drodze przestępstwa…
Co można Wojewodzie, to nie Tobie ….-dzie!
Zacznijmy
od początku. W 2004 r. poprzedni Wójt
Gminy Czarna Pan Władysław Podraza, zaplanował koncepcję budowy 7-dmiu
niezależnych sieci kanalizacyjnych wraz z 7-mioma oczyszczalniami ścieków. Na
tę inwestycję zaoszczędził w budżecie gminy ok. 1 000 000 zł. Koncepcja ta
została potem zmieniona tak, że zostało 5 sieci i 5 oczyszczalni. Dla tej nowej
koncepcji nowy już Wójt, Marcin Rogacki,
wydał decyzje lokalizacyjne zawierające m.in. przebieg kanalizacji przez
poszczególne działki, wraz z
załącznikiem graficznym do owej decyzji, w postaci wytyczonego na mapie
przebiegu kanalizacji.
Zgodnie z
przepisami ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym, decyzja Wójta
jest wiążąca przy wydaniu pozwolenia na budowę. Nie można więc zmienić
lokalizacji inwestycji, musi ona przebiegać przez te same działki. Natomiast
każda zmiana powinna być poprzedzona wszczęciem nowego postępowania
administracyjnego, zakończonego wydaniem przez Wójta nowej decyzji. Dotarliśmy do dokumentów z Urzędu Gminy w
Czarnej z których wynika, że od wydania decyzji przez Wójta zmieniono przebieg kanalizacji w tym lokalizację oczyszczalni
ścieków, ponieważ znajdowała się ona w miejscu zalewowym. Pomimo to Starosta wydał pozwolenie.
Dla
sztandarowej inwestycji Starosta
wydał pozwolenie na budowę z pominięciem przepisów powołując się przy tym na
decyzję Wójta. Jednak decyzja wydana
przez Wójta obejmuje w części inne
działki, niż te wymienione w pozwoleniu na budowę. To tak jakbyśmy otrzymali
decyzję o warunkach zabudowy na działkę „A” natomiast Starosta wydał nam pozwolenie na budowę dla działki „B”. To tylko
przykład, bo nikt nigdy nam, zwykłym mieszkańcom nie wydałby takiego
pozwolenia. Można nawet śmiało twierdzić, że jeśli przysłowiowy Kowalski
dokonałby takich zmian w planowanej przez siebie inwestycji, spadłby na niego
cały aparat represyjny państwa. W naszym kraju już tak jest, że prawo nie
zawsze jest równe dla wszystkich…
Informacje jawne, mniej jawne….i poszlaki
Próbowaliśmy
wielokrotnie uzyskać wyjaśnienia od Starostwa
dotyczące tej sprawy, ale za każdym razem odmawiano udzielenia informacji.
Wyjaśniano nam, że:
„Decyzję o ustaleniu lokalizacji inwestycji celu publicznego nr
BD.7331-1/4/2/05 Wójt Gminy Czarna wydał w dniu 30.11.2005r., natomiast decyzja
o pozwoleniu na budowę została wydana 27.04.2009r. (po upływie prawie 4 lat) w
związku z czym stan prawny niektórych działek ewidencyjnych mógł
ulec zmianie co mogło spowodować rozbieżność pomiędzy numeracją działek
wymienionych w obu decyzjach”. Stan prawny mógł się zmienić w sytuacji kiedy
np. dokonano połączenia lub podziału działek, jednak w sprawie rozbieżności nie ma takich zmian.
Dotarliśmy
do zeznań prokuratorskich jednego z uczestników całego procederu prowadzącego
do wydania pozwolenia na budowę. Z zeznań tych wynika, że po złożeniu przez Wójta wniosku o wydanie pozwolenia na
budowę, okazało się że mapy nie są aktualne i
Starostwo nakazało zmienić je
na aktualne. Jeśli te zeznania są prawdziwe to mamy do czynienia z czynem bez
precedensu. Mapy, które posiadamy dotyczą projektów wszystkich sieci, ale są
datowane na 2006 r., a nie na 2009 r. jakby wynikało z tych zeznań. Ponadto w
dokumentacji znajdującej się w Starostwie
nie ma śladu po tych zmianach, nie ma żadnego pisma Starosty dotyczącego nieaktualnych map ani pisma z urzędu gminy w
Czarnej informującego o dostarczeniu nowych map. Wydaje się więc, że ktoś
pozacierał ślady tej operacji, a wyłamał się tylko jeden z uczestników i wyznał
jak było naprawdę. Chociaż nie do końca wiadomo czy akurat miał taką intencję
czy po prostu niechcący ujawnił prawdę.
Takich
niejasności w dokumentacji dotyczącej projektu kanalizacji jest o wiele więcej.
Starostwo w osobie sekretarz Barbary
Pasionek „udaje greka” powołując się na to, że żądane przez
nas informacje nie są informacjami publicznymi. Pomimo, że inwestycja
pochodziła ze środków publicznych i inwestorem nie była osoba prywatna.
Pomijając fakt, że zwracając się do Starostwa o udzielenie informacji nie
powoływaliśmy się na ustawę o dostępie do informacji publicznej. Nie wiadomo
dlaczego zatem Starostwo przywołało tę akurat ustawę. Poza tym większość pytań,
na które nie otrzymaliśmy odpowiedzi jak najbardziej dotyczy informacji
publicznej. Nadal więc mamy trudności w zrozumieniu przez bieszczadzkie samorządy, j a w n o ś c i i d o s t ę p u
d o i n f o r m a c j i p u b
l i c z n e j.
Chcieliśmy
ustalić m.in. jaka mapa i w jakim dniu została zaewidencjonowana do zasobu
katastralnego pod nr. 4595-6/04. Pytanie ma o tyle sens, że w związku z opisanym
wcześniej procederem aktualizowania map, niemożliwym jest żeby posiadały one
numer z 2004 r. skoro były aktualizowane
w 2009 r. Ponadto pytaliśmy Starostwo na temat zaginionych w tej instytucji i
Powiatowym Zarządzie Dróg dokumentów. Odpowiedziano nam najpierw, że pytanie
nie ma „charakteru informacji publicznej”, a po
przekazaniu krytyki dopowiedziano żebyśmy zwrócili się do PZD.
Wiadomo, że
dokument ten najprawdopodobniej został przerobiony w stosunku do oryginału i
dlatego nie ma go w aktach. Dokumentu tego nie ma też w aktach prokuratorskich. Nie udało się
nam ustalić w jakich okolicznościach dokument ten zaginął ponieważ nie
prowadzono karty obiegu dokumentów.
Pytaliśmy
również czy Starosta
miał wiedzę o tym, że wydał pozwolenie na budowę dla sieci
nr. 2 kanalizacji w Czarnej Górnej z rażącym naruszeniem prawa. Bowiem pomimo
powołania się w pozwoleniu na decyzję lokalizacji celu publicznego
(która wedle przepisów jest wiążąca przy pozwoleniu na budowę) pozwolenie
dotyczy w części działek, nie wymienionych w decyzji lokalizacyjnej. Tu również
natknęliśmy się na mur milczenia, a raczej zamydlenia oczu z powołaniem się na
bliżej nieokreślony „wyrok” sądu administracyjnego oraz wyżej przytoczone
wyjaśnienia.
Osobno
chcieliśmy ustalić czy jeden z pracowników Starostwa
nie jest w konflikcie interesów. Otrzymaliśmy bowiem fakturę, wedle której miał
on sporządzić mapę do celów projektowych w ramach działalności prywatnej, a
potem miał ją zaopiniować już jako pracownik starostwa. Najpierw nam
odpowiedziano, że nie wykonuje on prac geodezyjnych, pomimo iż o to nie
pytaliśmy, a na nasze ponaglenie odpowiedziano nam , że „Pracodawcy nie jest wiadomym czym zajmuje się jego pracownik
po godzinach pracy w urzędzie”.
Jest to jawna arogancja. Bo jak
inaczej interpretować odpowiedź w temacie konfliktu interesów dotyczącą
pracownika Starostwa, który wydaje ważne decyzje w ramach procedur budowlanych.
W jednym przypadku może coś „szybciej przepchnąć”, bo sam uczestniczy w
przygotowaniu dokumentacji. W innym przypadku prowadzić postępowania zgodnie z
procedurą prawa, co może trwać i trwa. Ustaliliśmy ponadto -po analizie dokumentów
udostępnionych przez Starostwo- że
w całej procedurze dotyczącej jednej z
wydawanych przez tego pracownika opinii doszło do „pójścia na skróty”. Bowiem
pomimo niekompletnej dokumentacji, wymaganej przez prawo sprawę „załatwiono” pozytywnie.
Ze względu na usunięcie dokumentów i utrudnienia w otrzymaniu
informacji od samorządowców, nie jesteśmy w stanie przywołać wszystkich
dowodów, stąd w części opieramy się na poszlakach. Żadna z poszlak, nie posiada
decydującego znaczenia. Złączone razem tworzą nieprzerwany, logiczny łańcuch
zdarzeń, częściowo potwierdzony przez niezależne instytucje.
CIĄG
DALSZY W NASTĘPNYM NUMERZE:
A w nim
ocenimy pracę leskiej prokuratury.
Krzysztof
Franczak
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Akceptuję regulamin zamieszczania opinii w serwisie i wyrażam zgodę na przetwarzanie przez Redakcję „GŁOS BIESZCZADZKI” moich danych osobowych dla celów związanych z zamieszczeniem mojej opinii w serwisie.
Redakcja „GŁOS BIESZCZADZKI”, informuje że zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy z dnia 29 sierpnia 1997r. o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, a ponadto Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych oraz ich poprawiania.