środa, 30 stycznia 2013

Wielka przygoda w KRAINIE WILKA – rozmowa z Danielem Wojtasem





Daniel Wojtas. Jego przygoda rozpoczęła się już w dzieciństwie, kiedy to wraz z ojcem spędzał wakacje w Polańczyku na żaglach. „Ojciec wychowywał mnie w duchu grzybiarza i wędkarza” – mówi. Nam opowiada dalszą część swojej historii życia, której owocem jest właśnie Ośrodek Wypoczynkowy „Skalny” – Kraina Wilka. „Oferujemy ludziom, to co nam samym się zawsze podobało” – twierdzi Daniel.

Już w szkole średniej „dorabiał sobie” jako przewodnik górski z pełnymi uprawnieniami. Chciał zostać pilotem, ale z uwagi na brak czasu wybrał studia ekonomiczne, które jak mówi, „przydają się nie tylko w liczeniu, ale także w obserwowaniu ludzi”. Dzisiaj Daniel, sukcesywnie realizuje swoje pasje i pomysły, które tworzą pełen wachlarz oferty dla Ośrodka Wypoczynkowego „Skalny” i „Krainy Wilka”.

Puls Bieszczadów: Skąd pomysł na praktykowanie turystyki aktywnej w Bieszczadach?

Szukając pomysłów, naturalnie wyłoniła się turystyka aktywna. Zaczęliśmy po prostu robić to, co nam samym się podobało. Oferujemy więc ludziom wyprawy samochodami terenowymi, pływanie na jachtach, loty szybowcem, spływy kajakowe Sanem czy noce przetrwania. Takie proste pomysły jak wycieczki rowerowe, po ciekawych miejscach również okazują się być sukcesem. Ponieważ „diabeł tkwi w szczegółach”, a my o te szczegóły staramy się dbać i ludziom się to podoba.

P.B.: Czy jest to odpowiedni kierunek, jeżeli chodzi ofertę turystyki w Bieszczadach?

Oczywiście, że tak. My dzisiaj nie mamy nic, a zarazem mamy wszystko. Są miasta z licznymi muzeami czy parkami rozrywki, ale one nie mają tak pięknych widoków jakimi możemy się cieszyć tutaj. Ludzie często mają do nas pretensje, że niszczymy krajobraz. Nie zdają sobie natomiast sprawy, że stawiając brzydkie domy i obleśne domki jeszcze bardziej go szpecą. Krajobraz jest przecież naszym wspólnym dobrem.
Przecież miasta takie jak Kraków czy Gdańsk, dzisiaj są tak obłożone turystami tylko dlatego, że są odpowiednie osoby które potrafią „ciągnąć za odpowiednie sznurki”. Przecież dzisiaj w zasadzie do Polańczyka dostać się jest tak samo łatwo jak do Krakowa czy do Gdańska. A my w Bieszczadach mamy dobrą ofertę, teraz trzeba tylko dopiąć pewne drobne rzeczy, tak żeby złapać odpowiedniego klienta.

P.B.: Jakiego rodzaju klienta jest Pan w stanie u siebie zatrzymać?

Mamy pomysł w zasadzie na każdy segment turystyki, dlatego jesteśmy w stanie obsłużyć każdego klienta. Gościli u nas Irakijczycy, byli też klienci Autosanu Sanockiego czy nawet AGORY. Mamy też bardzo szeroką ofertę dla dzieci i młodzieży. 

Robimy letnie obozy przygody, dla klientów indywidualnych robimy wycieczki wozami czy spływy Sanem, jak już wspominałem. Organizujemy również jednodniowe wycieczki do Lwowa, na Węgry. Będziemy organizować wraz z fundacją GROM wakacje ze strzelaniem, dla tych którzy chcieliby uzyskać pozwolenie na broń.  Są takie siedmiodniowe pobyty z kursem strzeleckim. Przy takich imprezach staramy się, aby byli sami zawodowcy. Jak robimy techniki linowe to robi to albo grupa GOPR albo ludzie GROM-u. Jak robimy noc przetrwania to nie wysyłamy harcerzy, ale przyjeżdżają osoby po misjach ze specjalistycznym sprzętem.
Tworzy to odpowiednią atmosferę, a to przecież ludzie ją tworzą. Także dzieciaki są mile widziane. Dzisiaj każdy rodzic, który ma dzieciaka w wieku dorastającym chce go na taką przygodę wysłać. My podchodzimy ambitnie do swoje pracy i cieszymy się, że też po części możemy tych młodych ludzi wychowywać.

Organizujemy też bardzo fajne imprezy autorskie, pod nazwą „Tropem Żubra”. Zabieramy turystów z herbatą i na przykład podchodzimy w okolicach Nowosiółek, albo w kierunku Woli Michowej. Tam są duże grupy żubrów, możemy więc tych ludzi naprowadzić na żywe grupy żubrów i pozwolić fotografować do woli.

W tym roku jadąc kuligiem, wjechaliśmy końmi w stado żubrów. Także to są te klimaty. Takie historie możliwe są tylko w Bieszczadach.

P.B.: Mamy wrażenie, że to wszystko co dzieje się w Pana życiu to chwytanie dnia i każdej okazji do spełniania swoich celów.

Albo coś zrobić albo się za to nie łapać. To oczywiście kosztuje wiele pracy. Nie jest to tylko zabawa, to wszystko trzeba było wypracować.

P.B.: Jak społecznie odbierane są Pana pomysły w związku z chociażby turystyką motorową?

Czasami mam wrażanie, że my tutaj w tych Bieszczadach, płyniemy pod prąd. Zakładają na nas zasieki. Wbijają nam druty dwunastki w ślady tras, którymi się poruszamy. Niedługo może zaczną rozciągać druty kolczaste. To jest czasami aż przykre. My robimy dobrą minę od złej gry i liczymy na to, że Ci ludzie kiedyś będą świadomi.

To nie ma sensu, nie udawajmy że turystyki motorowej nie ma. W Nowej Zelandii na przykład są pięknie oznakowane trasy, miejsca na ogniska. Jeżeli to wszystko odbywa się w odpowiedni  i cywilizowany sposób, to nie ma w tym nic złego.

My posługujemy się GPS-ami i jeździmy po publicznych drogach, ponieważ każdy ma prawo z nich korzystać. Poruszamy się więc jedynie tam gdzie można. Moi klienci i turyści to nie są osoby, które przyjechały pojeździć sobie autami terenowymi. Oni mają nimi dojechać do kolejnego punktu, gdzie zaczyna się dalsza część scenariusza. To jest produkt turystyczny  i ja życzę tego każdemu. Chętnie podzielę się pomysłem jak zarabiać pieniądze i sprowadzić tutaj turystów.

P.B.: Czy są jeszcze jakieś niezrealizowane pomysły turystyczne, czekające ten obiekt?

W tym roku utworzyliśmy restaurację Skalną, myślę że naprawdę można u nas dobrze zjeść. Ponadto chcemy stworzyć pub z kręgielnią. Mamy już ponad 400 m. powierzchni, tory dla kręgli też są zrobione. Chcemy żeby była mała dyskoteka i parkiet w parze z odpowiednim klimatem. Marzy mi się, aby na otwarciu zagrał „DŻEM”.

To jest chyba kierunek rozwoju jeżeli chodzi o ośrodek „Skalny”. Mamy Spa, będzie też basen, łaźnie i sauny. Myślę, że w przyszłym roku się z tym uporamy.

Zrobimy jeszcze ścianę wspinaczkową, tyrolki  i chcemy też zrobić basen letniskowy.
To jest chyba pomysł na Polańczyk. Tak żeby ludzie się tutaj dobrze czuli. Mogli dobrze zjeść, pójść na kręgle czy saunę. 

Małgorzata Mołczan












Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Akceptuję regulamin zamieszczania opinii w serwisie i wyrażam zgodę na przetwarzanie przez Redakcję „GŁOS BIESZCZADZKI” moich danych osobowych dla celów związanych z zamieszczeniem mojej opinii w serwisie.
Redakcja „GŁOS BIESZCZADZKI”, informuje że zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy z dnia 29 sierpnia 1997r. o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, a ponadto Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych oraz ich poprawiania.