czwartek, 31 stycznia 2013

Zatrudnia ok. 300 osób! Jest obecny na rynkach 114 krajów świata! TYLKO U NAS: Adam Pałacki - największy producent podobrazi i sztalug w Europie chce przenieść firmę z Leska!


Dwukrotnie uhonorowany przez Prezydenta RP – Aleksandra Kwaśniewskiego, Godłem promocyjnym TERAZ POLSKA. Zdobył liczne patenty i stał się ich wyłącznym posiadaczem. Rocznie w Lesku produkuje się 1 500 000 blejtramów i 180 000 sztalug. Firma Adama Pałackiego nie ma sobie równych w całej Europie, a jego wyroby są dostępne w 114 krajach na świecie. Dodatkowo, wiele lat temu, powołał Fundację Malarstwa Polskiego, co dwa lata organizuje, na wysoką skalę, Forum Malarstwa Polskiego i utworzył w Lesku Prywatne Liceum Plastyczne – niepłatne. TYLKO NAM Pan Adam, zdradza jak mu się żyje w „naszej małej ojczyźnie” leskiej? Mówi też o kryzysie i udziela rad młodym przedsiębiorcom wkraczającym na wymagający rynek.


PULS BIESZCZADÓW: Przyznam, że bardzo ciekawi mnie, jaką politykę do takich poważnych przedsiębiorców jak Pan, stosują nasze lokalne samorządy. Dzisiaj jest Pan na rynku od 25 lat i daje Pan zatrudnienie niemal 300-stu osobom. Imponujące dane! 



ADAM PAŁACKI: Jesteśmy firmą globalną i od 25 lat działamy na rynku. Wcześniej, przez 11 lat pracowałem w Rejonowej Spółdzielni Zaopatrzenia i Zbytu. Mogłem przecież wtedy sprywatyzować piekarnię czy wytwórnię wód gazowanych, które nadzorowałem i stać się ich właścicielem. I takich przedsiębiorców jest w Polsce 80%, o ile nie więcej. Ale ja stworzyłem własną firmę krok po kroku. Pożyczyłem od księdza pieniądze na tokarkę rewolwerową, którą pracownicy nazwali później „żywicielką”. Zaczynałem w garażu, od „łyżki i widelca”. Nic nie szło prosto, szybko i za darmo. 

Tak mnie wychowano w domu. Od 16-stego roku życia ojciec uczył mnie ekonomii. Pamiętam, jak zarobiłem pierwsze pieniądze, przyniosłem je do domu i dałem ojcu. Wtedy on  powiedział: „To są Twoje”. Od tego czasu, jeśli chodzi o finanse, to jestem w 100% odpowiedzialny za siebie. Ojciec np. brał mi coś na raty, a ja je spłacałem. W rezultacie w latach 60-tych miałem już kupiony za swoje pieniądze motor.



Pani Burmistrz, Barbara Jankiewicz ma bardzo zły stosunek do firmy. I nie chodzi tu o mnie. Dla mnie jest to bez znaczenia, ja mam swoje życie, swój świat i ona mnie nie interesuje. Chodzi o firmę, bo firma to pracownicy i chleb dla ich rodzin, a nie Adam Pałacki. Pani Burmistrz zawsze ma dla mnie jedną odpowiedź: „NIE”. Na wszystko: „NIE”. Nawet, gdy chciałem ściąć lipę, która zagrażała życiu, odpowiedź była ta sama: „NIE”. Lipa o godzinie 2 w nocy z wielkim hukiem upadła przed dom mieszkanki Woli Postołowej. Poinformowałem o tym zdarzeniu panią Burmistrz, która miała standardowa odpowiedz: „Trzeba było się odwołać do Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Krośnie”. Bez komentarza….

Nawet teraz, kiedy cały świat jest pogrążony w kryzysie, w samym tylko grudniu zatrudniłem 50 osób. Jak przedsiębiorca zatrudnia 50 osób w Rzeszowie, to wszystko jest nagłaśniane i pozytywnie przedstawiane przez telewizję i inne media. Nie licząc gratulacji Prezydenta Miasta! Tutaj władzy nic nie interesuje, o nic nie pytają. Raczej wolą nie słyszeć, bo słuchają tylko własnego JA….

Ja zatrudniam 300 osób, Pani wspomniała, że „Autosan” zwolnił 130 pracowników. Jednak jakby do Urzędu Gminy w Sanoku przyszedł człowiek i powiedział: „Jestem dyrektorem AUTOSANU, chciałbym z Panem porozmawiać”. Usłyszałby odpowiedź: „Oczywiście, Pan zatrudnia ponad 300 osób. Proszę siadać, rozmawiajmy i w czym możemy pomóc?” A tutaj nikt nie chce ze mną rozmawiać, nikt nie czuje takiej potrzeby, bo mają inne priorytety, np., ile zdjęć Pani Burmistrz jest w sponsorowanej gazecie „Echo Bieszczadów”. Tak to widzę. Przytoczę takie porzekadło: „Co może wiedzieć żaba o wielkim oceanie, jak sama bawi się w swoim bajorku.” Nasza gmina jest na końcu świata. Jesteśmy przy granicy wschodniej i tutaj to jest taki „inny świat”. Tu wszystko jest droższe, bo wszędzie jest daleko stąd rodzą się dodatkowe koszty. Do tego jeszcze dochodzi brak zrozumienia dla misji, którą wypełniamy dla naszego regionu.

PULS BIESZCZADÓW: Zapewne kilka samorządów, już Pan miał sposobność poznać przez okres pobytu na rynku? Czy jest Pan w stanie wskazać lepsze czasy, czy lepszych samorządowców?

ADAM PAŁACKI: Dużo lepiej niż teraz, funkcjonowało się w byłym systemie i z poprzednimi samorządami. Mimo wszystko tamte władze były jakieś takie bardziej ludzkie dla człowieka. Nie będę oceniać systemu, ale podejście ludzi. Można było do nich iść i porozmawiać czy zgłosić skargę. Teraz, jak Burmistrzowa wyda złą decyzję, należy odwoływać się do Krosna, albo procesować po sądach. Nie ma żadnej woli porozumienia, żeby tu, na miejscu rozwiązać problemy. Ja bezskutecznie próbowałem to zmienić, mówiłem do Pani Burmistrz czy Przewodniczącego Rady, że chcę się spotkać, a ona mi na to: „Niech się Pan odwoła od mojej decyzji”. No i już, odwołuję się do Krosna i to jest jedyna droga porozumienia z panią Burmistrz Leska.

PULS BIESZCZADÓW: Istnieje jednak wolny rynek i w takiej sytuacji może Pan równie dobrze zrezygnować z usług Urzędu w Lesku i skorzystać z Urzędu w Ustrzykach Dolnych, w Sanoku czy chociażby w Rzeszowie. Czy nie myślał Pan o tym?

ADAM PAŁACKI: Oczywiście, że tak. Mam wiele propozycji z innych samorządów. Choćby z Zagórza, gdzie maja strefę ekonomiczną, z Ustrzyk Dolnych czy Sanoka, ale szkoda mi tylko moich pracowników z tego terenu. Zamierzam niektóre działalności przenieść do innych gmin. W Sanoku o wiele o lepiej się pracuje. Zagórz czy Ustrzyki kuszą dobrą oferta, zresztą wystarczy popatrzeć jak wygląda rynek w Ustrzykach, od razu widać gospodarza. Tam inaczej rozmawia się z Burmistrzem. Od niego również otrzymałem propozycję przeniesienia Firmy. W 2000 roku, kiedy zostałem wybrany Menagerem Roku, poznałem Prezydenta Rzeszowa i zostaliśmy przyjaciółmi. Powiedział mi, że gdybym przeniósł się do Rzeszowa, przez pierwsze 5 lat otrzymywałbym zniżkę w podatku. Tutaj rok w rok podnosi się bezmyślnie podatki, niszcząc przedsiębiorców i miejscowy handel. Oficjalnie informuję, że zamierzam przenieść część firmy albo całość do Sanoka, a Rada Miasta z Panią Burmistrz niech nadal wpada we wzajemny samo zachwyt.

PULS BIESZCZADÓW: Czy nie myślał Pan o tym by mocniej zaangażować się w politykę? Tak, by mieć wpływ na podejmowane decyzje?



ADAM PAŁACKI: Każdego roku przed wyborami mam propozycje angażowania się w politykę, nawet ministerialne. Już dawno mogłem opuścić to miejsce. Gdybym chciał, mógłbym mieć jakieś godne miejsce w hierarchii polskiej polityki. Ale uważałem i uważam, że dając faktyczne miejsca pracy czy zakładając szkoły, więcej zrobiłem dla tego środowiska, niż gdybym był politykiem.

PULS BIESZCZADÓW: To dlatego w dalszym ciągu jest Pan szczęśliwym człowiekiem i uśmiech nie schodzi Panu z twarzy..



ADAM PAŁACKI: Kocham to co robię, kocham muzykę, gram na różnych instrumentach i dlatego jestem szczęśliwym człowiekiem. Natomiast utrudnienia z miejscowymi władzami nie wpływają znacząco na moje samopoczucie.

PULS BIESZCZADÓW: Pomaga Pan artystom w każdym znaczeniu tej pomocy. Jest Pan nawet nazywany Mecenasem Sztuki. Utworzył Pan Fundację Malarstwa Polskiego, organizuje Pan Forum Malarstwa i utworzył Pan bezpłatne Liceum Plastyczne. Tego jest tak dużo, że dam Panu dowolność, od czego zechciałby Pan zacząć?

ADAM PAŁACKI: Możemy zacząć od malarstwa. Powołałem Fundację Malarstwa Polskiego, po to żeby promować sztukę i malarstwo. Co dwa lata organizowałem Forum – to było najważniejsze tego rodzaju wydarzenie w Polsce. Tego też nikt tutaj nie chciał docenić. Później powołałem Liceum Plastyczne. To było jedyne prywatne i niepłatne Liceum w Polsce. Jednak jak widziałem, jak samorząd działa w stosunku do mnie i cały czas wykazuje brak zainteresowania, oddałem Liceum w ręce Starostwa. Szkoda było czasu i siły, żeby „zmagać się z tymi wiatrami”. Oczywiście, kochanej młodzieży nadal pomagam.

PULS BIESZCZADÓW: A w aspekcie muzyki? Wiem, że jest Pan uzdolniony wokalnie i posiada Pan umiejętność gry na instrumentach..

ADAM PAŁACKI: Z muzyką jestem związany od dziecka. Grałem nawet w wojsku, w orkiestrze zawodowej. Grałem z muzykami w filharmonii podkarpackiej, śląskiej. Gram też na organach w Kościele na Weremieniu i Postołowiu, oczywiście nie pobierając żadnych honorariów, nawet za wesela czy pogrzeby. Wydałem też własną płytę, nagraną z muzykami filharmonii podkarpackiej, którzy również grają w filharmonii wiedeńskiej. Przy wybudowanej przeze mnie kaplicy na „Gruszce”, grywamy Pieśni Maryjne z kolegami z wojska i z pracownikami. Wszystkie wioski dookoła: Łukowe, Tarnawa Górna i Dolna, Średnie Wielkie, Łączki, Hoczew, Lesko słyszą nasza muzykę.

PULS BIESZCZADÓW: Nie mogę nie zapytać, o „kryzys”, o którym tak zewsząd głośno. Z którym walczy nie tylko Polska, ale i Europa i cały świat. Czy odczuwa Pan jego skutki? Czy można się przed nim uchronić?

ADAM PAŁACKI: Polityka globalna bardzo wpływa na naszą koniunkturę. Np. do Hiszpanii dostarczaliśmy 500 000 podobrazi. A jak ich dotknął kryzys, to tylko 80 000 sztuk. To samo dotyczy Grecji i Włoch. W Niemczech i Holandii jest w porządku, ale na południu jest ciężko.

PULS BIESZCZADÓW: A czy przypomina Pan sobie w historii prowadzenia tej działalności równie ciężkie czasy dla biznesu. Czy jest to jednak wyjątkowo uciążliwy okres.

ADAM PAŁACKI: Akurat dla mnie to nie są takie ciężkie czasy. Analizując ilość zamówień w 2013 roku być może zanotujemy 30% wzrost produkcji w stosunku do poprzedniego roku. Planowany było wzrost dwukrotny, ale na drodze stanęła Pani Burmistrz mówiąc swoje standardowe: „NIE”.
Jak Pani wie, mieliśmy gości z Chin w najwyższej randze, którzy chcieli wspólnie ze mną zainwestować i utworzyć dodatkowo około 150 miejsc pracy. Wyszło tak jak zwykle. Pani Burmistrz w zamian, zafunduje nam śmietnik w środku firmy. Upartość i złośliwość nie zna granic. Nie chcę używać i innego słowa.
Następną inwestycją, jakiej chce się podjąć, to utworzenie zakładu produkcji farb artystycznych pod swoją marką. Jednak już na pewno nie w Lesku. Tu nie ma klimatu dla rozwoju przedsiębiorczości. Czy Pani Burmistrz pozyskała jakiś zewnętrzny kapitał? Ona jedynie walczy z miejscowym. Dlaczego? Bo gwiazda musi być tylko jedna?

PULS BIESZCZADÓW: Bardzo miło mi się z Panem rozmawia, ale już tak na zakończenie…. W związku z tym, że uważam się za stosunkowo młodą osobę, chciałabym zapytać w imieniu młodych czy rozpoczynających działalność przedsiębiorców. Czy miałby Pan dla nich jakieś rady?

ADAM PAŁACKI: Dzisiaj młodzi ludzie wyjeżdżają z Leska, nikt w Lesku też już nie inwestuje. Pani Burmistrz nie prowadzi polityki przyszłościowej. Natomiast utrudniające działania Urzędu na pewno nie są motywacją dla młodych osób. Nie chce używać silniejszych słów, ale takie działanie powinno być społecznie napiętnowane. Dziwie się, że są ludzie, którzy kiedy dochodzą do władzy, tracą kontakt z rzeczywistością. Jest to choroba, na którą jest jedyne lekarstwo: „NIE DAĆ SIĘ ZASIEDZIEĆ WŁADZY”. Lesko kiedyś było miasteczkiem czystym, miłym, przyjemnym, a teraz?

Trzeba to zmienić i taka jest społeczna rola mediów, by społeczeństwo wiarygodnie doinformować. Lesko się rozwijać, ale wtedy i tylko wtedy, gdy zarządzać nim będą zdrowi ludzie. Ludzie, którzy będą dbać o nasze dobro wspólne i o powołanie, a nie o własne JA…

 PULS BIESZCZADÓW: Bardzo dziękuję, za rozmowę Panie Adamie.


Małgorzata Mołczan







„MIASTO MARZEŃ” dla przedsiębiorców, młodych i kreatywnych ludzi! – aż chce się krzyczeć. Czyli WIZERUNEK MEDIALNY władz leskich




Na ostatniej sesji Miasta i Gminy Lesko, kolejny już raz Pani Burmistrz Barbara Jankiewicz zabroniła dziennikarzowi PULSU BIESZCZADÓW, robienia zdjęć. Mimo wytoczonej przeciw jej zachowaniu wobec mediów SKARDZE, uśmiech triumfu nie schodził jej z twarzy. Pan Starosta Powiatu Leskiego, odmawia udzielania informacji z uwagi na, cytuję:  „(…)współpracę i reklamowanie się z pośrednictwem LBC”. Jednocześnie oświadczenie takie publikując na oficjalnej stronie Starostwa Leskiego. Proszę Państwa jako, że ukazujemy się już ponad rok i mieliśmy przyjemność kontaktu z różnymi włodarzami naszego terenu, należy przyznać że STAROSTWO LESKIE I GMINA LESKO są nieksiążkowym i niespotykanym dotąd przykładem lekceważenia i zamykania dostępu do informacji mediom. 


Proszę Państwa artykuł ten miał nosić tytuł: „Najlepszy STAROSTA i BURMISTRZ W HISTORII LESKA? Czyli Polityczny Rachunek Sumienia  na zakończenie 2012 roku.” Miał on dotyczyć internetowej akcji niezależnego BLOGU INTERNETOWEGO mieszkańców powiatu leskiego www.leskobezcenzury.blogspot.com. Jako inaugurację kończącego się roku 2012, zaproponował on swoim użytkownikom głosowanie na najlepszego STAROSTĘ Powiatu Leskiego i najlepszego BURMISTRZA Miasta i Gminy Lesko w HISTORII LESKA. Artykuł czekał już na publikację, natomiast chcieliśmy do niego dodać ewentualne podziękowania od obecnego Starosty, Marka Pańki jak również Przewodniczącego Rady Miejskiej, Stanisława Tabisza. Ponieważ efektem tego głosowania było przyznanie tytułu NAJLEPSZEGO STAROSTY W HISTORII LESKA – obecnemu Staroście Markowi Pańce, który otrzymał 240 głosów. Tytułu NAJLEPSZEGO BURMISTRZA W HISTORII LESKA  - otrzymał obecny Przewodniczący Rady Miejskiej – Stanisław Tabisz. II miejsce w kategorii NAJLEPSZY BURMISTRZ I NAJLEPSZY STAROSTA W HISTORII LESKA, zdobył natomiast Henryk Gocek.
 
W związku z tym skontaktowaliśmy się z Panem S. Tabiszem i złożyliśmy gratulacje z prośbą o spotkanie i komentarz z ewentualnym podziękowaniem dla mieszkańców, którzy oddali za niego głos. Pan Tabisz, stwierdził że nie ma czasu na spotkanie mimo, że wcześniej w urzędzie Pani poinformowała o jego godzinach otwartych. Wykazał jednak chęć na przesłanie takowego podziękowania. Do dzisiejszego dnia nie przesłał go jednak.
Natomiast Starosta Leski, Marek Pańko, dużo wcześniej wyraził niechęć do spotykania się z nami i prosił o korespondencję pisemną, na którą zobowiązał się odpowiadać. Tak też zrobiliśmy. Wysłaliśmy gratulacje do Pana Starosty i prośbę  o komentarz dla czytelników PULSU BIESZCZADÓW. W zamian bez słowa dzień dobry, czy jakiegokolwiek innego powitania otrzymaliśmy OŚWIADCZENIE STAROSTY w którym zaznacza on, że nie będzie już w ogóle dawał jakichkolwiek komentarzy, z uwagi na naszą współpracę i reklamę w LESKOBEZCENZURY. Dodatkowo Pan Starosta zarzuca PULSOWI BIESZCZADÓW, cytuję:  „Gazeta „Puls Bieszczadów” podejmując współpracę ze stroną LBC wpisuje się w ten nurt nienawiści, kłamstwa i oczerniania ludzi inaczej myślących niż administratorzy strony.” Oczywiście ustosunkowaliśmy się do tej wypowiedzi, zaznaczając że zarówno LESKOBEZCENZURY jak i PULS BIESZCZADÓW są NIEZALEŻNYMI i oddzielnie działającymi tytułami. Blog LESKOBEZCENZURY jest własnością prywatną, na którą nie mamy wpływu, a współpraca miedzy nami polega jak z większością osób na przekazywaniu istotnych informacji. PULS BIESZCZADÓW jest GAZETĄ NIEZALEŻNĄ i prowadzi działalność nie związaną żadnymi zależnościami. Argument Starosty, był więc i jest zupełnym nieporozumieniem. 



W momencie, kiedy OŚWIADCZENIE STAROSTY zostało opublikowane na oficjalnej stronie internetowej www.powiat-leski.pl, zostały naruszone dobra osobiste gazety wymienione w art. 121 kodeksu karnego jak i art. 23 kodeksu cywilnego. Zarzuty jakie Pan Starosta skierował pod adresem redakcji PULSU BIESZCZADÓW , cytuję: „Gazeta „Puls Bieszczadów” podejmując współpracę ze stroną LBC wpisuje się w ten nurt nienawiści, kłamstwa i oczerniania ludzi inaczej myślących niż administratorzy strony."  - są zniesławieniem i publicznym pomówieniem tytułu. Pan Starosta poniżył PULS BIESZCZADÓW  publicznie i naraził Redakcję na utratę zaufania niezbędnego do piastowania zawodu dziennikarza i dalszej działalności PULSU BIESZCZADÓW.
Dlatego zarówno na łamach PULSU BIESZCZADÓW, jak również do Pana Starosty prywatnej wiadomości kieruję informuję, że: JEŻELI NIE PRZEPROSI PAN REDAKCJI PULSU BIESZCZADÓW ZA OPUBLIKOWANE ZARZUTY NIENAWIŚCI, KŁAMSTWA I OCZERNIANIA LUDZI INACZEJ MYŚLĄCYCH nie popartych żadnymi dowodami, Redakcja podejmie kroki prawne w celu dochodzenia naprawienia szkód tytułu gazety z tym związanych.

Nie będziemy proszę Państwa raz jeszcze uczyć włodarzy Leska czym są media i jak ważny jest przekaz informacji między nami. Bierzemy pod uwagę fakt, że osoby piastujące wysokie stanowiska, również te publiczne, są wykształcone, dojrzałe i odpowiedzialne.  Stąd też dalsze tego rodzaju zachowanie wobec PULSU BIESZCZADÓW, nie może mieć miejsca.

Małgorzata Mołczan
Zastępca Redaktora Naczelnego,
PULS BIESZCZADÓW

„A taki był ładny, amerykański. Szkoda!” Projekt kanalizacji w Czarnej cz. I




To miała być pokazowa inwestycja w gminie Czarna. Największa i najkosztowniejsza jaką od zmiany ustroju, aż do tej pory zrealizowano. W sam raz na wybory w 2010 r. Można się nią było pochwalić przed wyborcami, zaprosić kogoś znamienitego i wreszcie przeciąć tę ukochaną przez samorządowców wstęgę. Inwestycja jednak zakończyła się największą katastrofą. Jak to się stało?

Owa tajemnicza inwestycja, była tak „ważna”, że dopuszczono się fałszerstw dokumentów, kłamstw, gróźb,  a w  urzędach i organach ścigania usunięto część dokumentów, które mogłyby pomóc dojść do prawdy. Ostatecznie porzucono tę inwestycję jak niechciane dziecko. Natomiast wszyscy, którzy  mają coś na sumieniu czekają na prawny „majstersztyk”, tak żeby nikt nie poniósł odpowiedzialności prawnej tego czynu.

Kto ponosi winę za to, że gmina straciła dotację i pieniądze za projekt? Dlaczego kredyt zaciągnięty na budowę kanalizacji został wykorzystany na inne cele? A kto się skompromitował? To będziemy się starali wyjaśnić.
W kwietniu 2009 r. Starosta Bieszczadzki, Krzysztof Gąsior wydał pozwolenie na budowę dotyczącą  sieci nr. 2 kanalizacji sanitarnej w Czarnej Górnej. Nie jest to nic nadzwyczajnego wszak Starosta rocznie wydaje kilkadziesiąt takich pozwoleń. To pozwolenie było jednak wyjątkowe, bo mogło zostać wydane w drodze naruszenia przepisów, a może nawet w drodze przestępstwa…


Co można Wojewodzie, to nie Tobie ….-dzie!

Zacznijmy od początku. W 2004 r. poprzedni Wójt Gminy Czarna Pan Władysław Podraza, zaplanował koncepcję budowy 7-dmiu niezależnych sieci kanalizacyjnych wraz z 7-mioma oczyszczalniami ścieków. Na tę inwestycję zaoszczędził w budżecie gminy ok. 1 000 000 zł. Koncepcja ta została potem zmieniona tak, że zostało 5 sieci i 5 oczyszczalni. Dla tej nowej koncepcji nowy już Wójt, Marcin Rogacki, wydał decyzje lokalizacyjne zawierające m.in. przebieg kanalizacji przez poszczególne działki, wraz z  załącznikiem graficznym do owej decyzji, w postaci wytyczonego na mapie przebiegu kanalizacji.




Zgodnie z przepisami ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym,  decyzja Wójta jest wiążąca przy wydaniu pozwolenia na budowę. Nie można więc zmienić lokalizacji inwestycji, musi ona przebiegać przez te same działki. Natomiast każda zmiana powinna być poprzedzona wszczęciem nowego postępowania administracyjnego, zakończonego wydaniem przez Wójta nowej decyzji. Dotarliśmy do dokumentów z Urzędu Gminy w Czarnej z których wynika, że od wydania decyzji przez Wójta zmieniono przebieg kanalizacji w tym lokalizację oczyszczalni ścieków, ponieważ znajdowała się ona w miejscu zalewowym. Pomimo to Starosta wydał pozwolenie.

Dla sztandarowej inwestycji Starosta wydał pozwolenie na budowę z pominięciem przepisów powołując się przy tym na decyzję Wójta. Jednak decyzja wydana przez Wójta obejmuje w części inne działki, niż te wymienione w pozwoleniu na budowę. To tak jakbyśmy otrzymali decyzję o warunkach zabudowy na działkę „A” natomiast Starosta wydał nam pozwolenie na budowę dla działki „B”. To tylko przykład, bo nikt nigdy nam, zwykłym mieszkańcom nie wydałby takiego pozwolenia. Można nawet śmiało twierdzić, że jeśli przysłowiowy Kowalski dokonałby takich zmian w planowanej przez siebie inwestycji, spadłby na niego cały aparat represyjny państwa. W naszym kraju już tak jest, że prawo nie zawsze jest równe dla wszystkich… 


Informacje jawne, mniej jawne….i poszlaki

Próbowaliśmy wielokrotnie uzyskać wyjaśnienia od Starostwa dotyczące tej sprawy, ale za każdym razem odmawiano udzielenia informacji. Wyjaśniano nam, że:
 Decyzję o ustaleniu lokalizacji inwestycji celu publicznego nr BD.7331-1/4/2/05 Wójt Gminy Czarna wydał w dniu 30.11.2005r., natomiast decyzja o pozwoleniu na budowę została wydana 27.04.2009r. (po upływie prawie 4 lat) w związku z czym stan prawny niektórych działek ewidencyjnych mógł ulec zmianie co mogło spowodować rozbieżność pomiędzy numeracją działek wymienionych w obu decyzjach.  Stan prawny mógł się zmienić w sytuacji kiedy np. dokonano połączenia lub podziału działek, jednak w  sprawie rozbieżności nie ma takich zmian.



Dotarliśmy do zeznań prokuratorskich jednego z uczestników całego procederu prowadzącego do wydania pozwolenia na budowę. Z zeznań tych wynika, że po złożeniu przez Wójta wniosku o wydanie pozwolenia na budowę, okazało się że mapy nie są aktualne i  Starostwo nakazało zmienić je na aktualne. Jeśli te zeznania są prawdziwe to mamy do czynienia z czynem bez precedensu. Mapy, które posiadamy dotyczą projektów wszystkich sieci, ale są datowane na 2006 r., a nie na 2009 r. jakby wynikało z tych zeznań. Ponadto w dokumentacji znajdującej się w Starostwie nie ma śladu po tych zmianach, nie ma żadnego pisma Starosty dotyczącego nieaktualnych map ani pisma z urzędu gminy w Czarnej informującego o dostarczeniu nowych map. Wydaje się więc, że ktoś pozacierał ślady tej operacji, a wyłamał się tylko jeden z uczestników i wyznał jak było naprawdę. Chociaż nie do końca wiadomo czy akurat miał taką intencję czy po prostu niechcący ujawnił prawdę.

Takich niejasności w dokumentacji dotyczącej projektu kanalizacji jest o wiele więcej.
Starostwo w osobie sekretarz Barbary Pasionek „udaje greka” powołując się na to, że żądane przez nas informacje nie są informacjami publicznymi. Pomimo, że inwestycja pochodziła ze środków publicznych i inwestorem nie była osoba prywatna. Pomijając fakt, że zwracając się do Starostwa o udzielenie informacji nie powoływaliśmy się na ustawę o dostępie do informacji publicznej. Nie wiadomo dlaczego zatem Starostwo przywołało tę akurat ustawę. Poza tym większość pytań, na które nie otrzymaliśmy odpowiedzi jak najbardziej dotyczy informacji publicznej. Nadal więc mamy trudności w zrozumieniu przez bieszczadzkie samorządy,  j a w n o ś c i    i   d o s t ę p u   d o    i n f o r m a c j i    p u b l i c z n e j.

Chcieliśmy ustalić m.in. jaka mapa i w jakim dniu została zaewidencjonowana do zasobu katastralnego pod nr. 4595-6/04. Pytanie ma o tyle sens, że w związku z opisanym wcześniej procederem aktualizowania map, niemożliwym jest żeby posiadały one numer z 2004 r.  skoro były aktualizowane w 2009 r. Ponadto pytaliśmy Starostwo na temat zaginionych w tej instytucji i Powiatowym Zarządzie Dróg dokumentów. Odpowiedziano nam najpierw, że pytanie nie ma „charakteru informacji publicznej”, a po przekazaniu krytyki dopowiedziano żebyśmy zwrócili się do PZD.

Wiadomo, że dokument ten najprawdopodobniej został przerobiony w stosunku do oryginału i dlatego nie ma go w aktach. Dokumentu tego nie ma  też w aktach prokuratorskich. Nie udało się nam ustalić w jakich okolicznościach dokument ten zaginął ponieważ nie prowadzono karty obiegu dokumentów.
Pytaliśmy również czy Starosta miał wiedzę o tym, że wydał pozwolenie na budowę dla sieci nr. 2 kanalizacji w Czarnej Górnej z rażącym naruszeniem prawa. Bowiem pomimo powołania się w pozwoleniu na decyzję lokalizacji celu publicznego (która wedle przepisów jest wiążąca przy pozwoleniu na budowę) pozwolenie dotyczy w części działek, nie wymienionych w decyzji lokalizacyjnej. Tu również natknęliśmy się na mur milczenia, a raczej zamydlenia oczu z powołaniem się na bliżej nieokreślony „wyrok” sądu administracyjnego oraz wyżej przytoczone wyjaśnienia.


Osobno chcieliśmy ustalić czy jeden z pracowników Starostwa nie jest w konflikcie interesów. Otrzymaliśmy bowiem fakturę, wedle której miał on sporządzić mapę do celów projektowych w ramach działalności prywatnej, a potem miał ją zaopiniować już jako pracownik starostwa. Najpierw nam odpowiedziano, że nie wykonuje on prac geodezyjnych, pomimo iż o to nie pytaliśmy, a na nasze ponaglenie odpowiedziano nam , że „Pracodawcy nie jest wiadomym czym zajmuje się jego pracownik po godzinach pracy w urzędzie”.
 Jest to jawna arogancja. Bo jak inaczej interpretować odpowiedź w temacie konfliktu interesów dotyczącą pracownika Starostwa, który wydaje ważne decyzje w ramach procedur budowlanych. W jednym przypadku może coś „szybciej przepchnąć”, bo sam uczestniczy w przygotowaniu dokumentacji. W innym przypadku prowadzić postępowania zgodnie z procedurą prawa, co może trwać i trwa. Ustaliliśmy ponadto -po analizie dokumentów udostępnionych przez Starostwo- że w całej procedurze dotyczącej jednej  z wydawanych przez tego pracownika opinii doszło do „pójścia na skróty”. Bowiem pomimo niekompletnej dokumentacji, wymaganej przez prawo sprawę „załatwiono” pozytywnie.


Ze względu na usunięcie dokumentów i utrudnienia w otrzymaniu informacji od samorządowców, nie jesteśmy w stanie przywołać wszystkich dowodów, stąd w części opieramy się na poszlakach. Żadna z poszlak, nie posiada decydującego znaczenia. Złączone razem tworzą nieprzerwany, logiczny łańcuch zdarzeń, częściowo potwierdzony przez niezależne instytucje.

CIĄG DALSZY W NASTĘPNYM NUMERZE:
A w nim ocenimy pracę leskiej prokuratury.

Krzysztof Franczak

Budżet w Ustrzykach Dolnych na rok 2013 przyjęty! Gmina gotowa na wyzwania w Nowym Roku



-Wszyscy mówią, że rok 2013 ma być okropny. W moim wystąpieniu nie będzie narzekania, bo od narzekania pieniędzy nie przybyło. Mówię wprost: zaciskamy pas, zakasłamy rękawy i bierzemy się do roboty- powiedział burmistrz Ustrzyk Dolnych- Henryk Sułuja przed głosowaniem nad przyjęciem budżetu miasta na rok 2013. Zaznaczył też, że choć w przyszłym roku nie będzie możliwości pozyskania środków unijnych w takiej kwocie jak w latach ubiegłych, to sytuacja miasta "nie wygląda wcale tragicznie". Zaplanowane jest m.in. przeznaczenie ponad 20 000 000 zł. na oświatę i  blisko 6 000 200 mln zł. na inwestycje.



Zadłużenie gminy coraz mniejsze?

            Wydatki miasta na 2013 r. oszacowano na 53 000 880 tys. zł. Dochody zaplanowano na poziomie 52 000 000 zł. Deficyt zostanie pokryty z kredytów i pożyczek jakie zaciągnął Urząd Miasta. Burmistrz Ustrzyk Dolnych- Henryk Sułuja zaznaczył jednak, iż mimo że miasto ma zaciągnięty kredyt, do tej pory nie wydało z niego ani złotówki:
- To jest krótko mówiąc: dyscyplina finansowa. Wydawać jest bardzo prosto, wziąć kredyt też, ale prędzej czy później trzeba je spłacać -dodał też - To jest zadanie dla burmistrza i dla rady. Te pieniądze trzeba skądś zdobyć. Nie ma takiej możliwości, żeby zaspokoić wszystkie potrzeby- to wszyscy wiemy. Staramy się jednak wydatki tak mądrze zaplanować, żeby nie wydawać na głupotę, na zachcianki.  



            W nowym budżecie znalazło się więcej pieniędzy na administrację publiczną, a cięcia nastąpiły w zakresie oświaty, gdzie już wcześniej przeprowadzano reformę. Prawdopodobnie w 2013 r. zabraknie też pieniędzy na pomoc społeczną.
            Jeśli chodzi o zadłużenie miasta to w 2013 r. ma ono być o blisko 5,73% mniejsze niż w 2012 i będzie wynosić ponad 19%. Dla porównania zadłużenie w innych gminach bieszczadzkich, o czym pisaliśmy we wcześniejszych numerach, jest o wiele większe: w gminie Czarna na koniec roku 2012 wyniesie prawie 4 000 000 zł, a sytuacja w Lesku jest jeszcze gorsza, bo zadłużenie miasta wynosi tam ponad 20 000 000 zł, co stanowi ponad 60% dochodów ogólnych- oznacza to, że miasto i gmina stoją nad przepaścią finansową.
Gmina Ustrzyki Dolne należy do wąskiej grupy gmin, w których zadłużenie się zmniejsza. Radni zaznaczają jednak, iż konieczna jest dyscyplina finansowa, o czym mówił przewodniczący  Komisji  Budżetu i Inicjatyw Gospodarczych-Stanisław Leszega:
- Zmniejszająca się różnica między dochodami bieżącymi, a wydatkami bieżącymi powoduje pogorszenie się planowanych indywidualnych wskaźników spłaty dla gminy Ustrzyki Dolne w latach 2014-2015. Wprowadzenie reform, zmierzających do ograniczenia wydatków bieżących budżetu wpłynie na poprawę planowanych wskaźników w wieloletniej prognozie finansowej gminy, co w perspektywie pozwoli na równomierny rozwój gminy w kolejnych latach.
             Projekt uchwały budżetowej na rok 2013 został jednogłośnie przyjęty przez radnych. Jeden z   radnych- Henryk Tymejczyk krótko podsumował- Gmina się rozwija, budżet jest dobry i będzie dobrze.
            Podobne opinie wyraża część mieszkańców Ustrzyk Dolnych:
- Widać zmiany na lepsze- uważa Henryk [50 l.]- Na pewno pieniądze z Unii- to widać, że udaje się je zdobywać i że my na tym zyskujemy, bo  remontuje się i to wszystko jest dla nas, to nam zostanie i naszym dzieciom- także tylko się cieszyć i oby do przodu.
Inni mieszkańcy z kolei ostrzegają przed popadaniem w zbytni optymizm i wskazują, czego nie udało się zrobić:
- Ja nie jestem jakąś optymistką, widzę, że zmienia się na lepsze, ale są też problemy, których nie udało się rozwiązać. Ja osobiście ubolewam nad tym, że nie ma sądu u nas w Ustrzykach- wiem, że coś tam robili w tym kierunku, ale no niestety, nic z tego nie wyszło- mówi Barbara [30 l.].


Ponad 6 000 000 zł. na inwestycje!

            Chociaż w 2013 roku możliwości pozyskania środków  unijnych będą ograniczone, jednak, jak podkreślił burmistrz- Henryk Sułuja -"nie wygląda to wcale tragicznie".
            Na przyszły rok zaplanowane są inwestycje finansowane ze środków RPO i środków własnych oraz działania rewitalizacyjne na kwotę prawie 1 000 600 zł. Ogólna kwota inwestycji, które UM chce zrealizować to prawie 6 mln 200 tys. zł.
            W ramach prac przewidziany jest m.in. duży projekt, który uzyskał dofinansowanie ze środków unijnych, polegający na budowie boisk, dróg i termomodernizacji bloków o łącznej wartości 13 000 000 zł. Zaplanowana jest też budowa trybun, co będzie kosztowało 300 000 zł., remonty świetlic i dróg wiejskich, oraz placów zabaw i oświetlenia w gminie. 



            Jedną z większych inwestycji jest budowa kaplicy cmentarnej za niebagatelną kwotę ponad 2 000 0000 zł. Jest to kwestia, która wzbudza spore emocje wśród mieszkańców zwłaszcza, że wielu z nich podkreśla konieczność inwestycji gdzie indziej, chociażby w nowe miejsca pracy.
- Jako młody człowiek, mogę powiedzieć że nie jest jeszcze tak, jak powinno być. Dla młodych ludzi Ustrzyki to nie jest miejsce, żeby się ustabilizować, żeby założyć rodzinę. Przede wszystkim nie ma pracy- ja jestem po studiach i musiałem wyjechać, bo tutaj, powiem wprost, nie widzę dla siebie przyszłości. A mam żonę, mam dwoje małych dzieci i muszę na to zarobić, muszę utrzymać i ich i siebie, opłacić mieszkanie itd. Także... do Ustrzyk przyjeżdżam dwa, czasem trzy razy do roku i nie myślę tu wracać na stałe- póki co za granicą, a potem może u nas coś się zmieni, to może wrócę, ale raczej nie do Ustrzyk- mówi jeden z mieszkańców- Michał [29 l.]
           
             

            W trakcie ostatniej sesji Rady Miasta Ustrzyki Dolne, na której radni pozytywnie ocenili projekt uchwały budżetowej na rok 2013 padały głosy, że Ustrzyki w ciągu ostatnich lat niewątpliwie się rozwinęły. Sytuacja miasta z pewnością wygląda lepiej niż kilka lat temu, ale wciąż jest wiele do zrobienia: brakuje miejsc parkingowych w mieście, nie udało się utworzyć sądu i przede wszystkim, wciąż brakuje pracy dla młodych ludzi. To tylko kilka z wyzwań, jakie stoją przed rządzącymi w nowym roku.


Aleksandra Szeligowska